"padam na glebę planowaną stroną ciała
przytulam się do chodnika
liczę autonomiczne zęby – jeden drugi trzeci
czwarty raz już próbuję się opanować" - to jest bardzo dobre jak na mój nos. ale te slipki wychodzą na "kurde, chce mi się napisać, ale nie wiem co... od czego by tu zacząć? a no tak, trochę mi się ostatnio slipy odcisnęły.. tak tak to może być dobre motyw". kulawa EGZYSTENCJA? używasz wielkich słów dla rzeczy dość małych - w sensie, tutaj jesteśmy świadkiem wyznania, a kiedy się komuś wyznaje, co na sercu leży, mówi się dość prosto. nie marnuj mi tego dobrego fragmentu :>
teraz sam pomyśl dlaczego perfidnie pokroiłem, z lekką przestawką, na moją-nie-moją modłę przeczytania;-P a defekacja stała się defektem... Zaznaczam, że nie sugeruję znaków przestankowych - ŻADNYCH!!! . Czemu nie ma "się"? Spotykany już niejednokrotnie zabieg... Resztę sam dokombinuj. ;-P Recepta na ten wiersz jest cholernie prosta... Jak trzepniesz się w czoło, to daj znak eurece.;-P Może to nie będzie arcydzieło, ale ... ;-P
tak tak tak zamierzam Cię wkurzyć;-)
"niemożność godzenia się ze sobą"
"uwiera za ciasne slipki w pachwinach pachnie
niedokładnie wytarty tyłek po defekcie
jest mną nie wyrzeknę się przecież
krwi potu spermy nie sprzedam padam
na glebę planowaną stroną ciała przytulam
do chodnika liczę autonomiczne zęby
jeden drugi trzeci
przytulam się do chodnika
liczę autonomiczne zęby – jeden drugi trzeci
czwarty raz już próbuję się opanować" - to jest bardzo dobre jak na mój nos. ale te slipki wychodzą na "kurde, chce mi się napisać, ale nie wiem co... od czego by tu zacząć? a no tak, trochę mi się ostatnio slipy odcisnęły.. tak tak to może być dobre motyw". kulawa EGZYSTENCJA? używasz wielkich słów dla rzeczy dość małych - w sensie, tutaj jesteśmy świadkiem wyznania, a kiedy się komuś wyznaje, co na sercu leży, mówi się dość prosto. nie marnuj mi tego dobrego fragmentu :>
ale podoba mi się ostatni wers, taki czarny humor
tak tak tak zamierzam Cię wkurzyć;-)
"uwiera za ciasne slipki w pachwinach pachnie
niedokładnie wytarty tyłek po defekcie
jest mną nie wyrzeknę się przecież
krwi potu spermy nie sprzedam padam
na glebę planowaną stroną ciała przytulam
do chodnika liczę autonomiczne zęby
jeden drugi trzeci
czwarty raz próbuję
opanować"