Mimo, że wolę, jak się bardziej w wierszu rozgadujesz, podoba mi się ta kwintesencja. Czytam tu zwykłe, człowiecze rozczarowanie, na które zwyczajnie nie można się przygotować, mimo długich dni czekania. Uważaj figa na te "atramenty życia", one są niebezpieczne. Dobrze puentujesz, mocno.
są dwa momenty, które psują mi dobre wrażenie i jestem przekonana, że dobrze wiesz, o jakich momentach mówię. spotkanie dwóch kobiet w takim klimacie wróży tylko zepsuciem czy raczej "zepsuciem", jeśli mowa o kanonach tego, jak powinny wyglądać związki, bo między podmiotem a osobą wyczekiwaną jest pewna więź - czuła z posmakiem erotyzmu.
zupełnie inaczej myślę, gdy biorę pod uwagę atrament - nawet kiedy tak brzydko zapisany - i z niego czerpię życie, tzn. nie ja, tylko ta osoba wyczekiwana. bo przecież nie musimy oczekiwać realnej osoby, równie dobrze może to być tworzona przed podmiot postać. taka metaliterackość mi tu wychodzi.
zupełnie inaczej myślę, gdy biorę pod uwagę atrament - nawet kiedy tak brzydko zapisany - i z niego czerpię życie, tzn. nie ja, tylko ta osoba wyczekiwana. bo przecież nie musimy oczekiwać realnej osoby, równie dobrze może to być tworzona przed podmiot postać. taka metaliterackość mi tu wychodzi.