Ale Miriam to już z tego showu przeszła w jakiś symbol i zaczęła funkcjonować w kulturze. Bo lepiej powiedzieć Miriam niż baba z jajami, drugie to przecież jest bardzo niejednoznaczne.
wizja siebie w rajtuzach tak mnie sponiewierała, że jest mi już obojętne, co noszą kobiety,
zresztą doświadczenie mówi mi, że noszą, co tylko się da :D
przepraszam, czy wyjdę na ostatniego idiotę, gdy zapytam, kto to na boga, jest Miriam?
zresztą, jeżeli jesteśmy w temacie wyobrażeń, to ja w nich tę część ze zdejmowaniem
rajstop zazwyczaj pomijam :D
ja przeżywam trach i tragedię jak trafiam na rajtuzy u kobiety
a zapał to mi rośnie...
żeby jak najszybciej ściągnąć to cholerstwo:D
czyli nie ma tego złego ;)
wyobrazić sobie supermena w rajtuzach, to żadna sztuka
ale proszę dodać nad rajtuzami brzuchola - o matko - coś takiego chciałbym zobaczyć :D chyba sobie kupię
Ekhm. Nie, przepraszam, ja tu widzę podrzędnego supermana w niebieskich rajtkach. Już nieważne, czy spocony czy nie, czy pępek czy co, widzę rajtki i to jest tak cudownie niedorzeczne, że przyćmiewa wstęp do rajtuz.
A ja myślę, że trzeba podejść do tego tekstu z humorem. Rozumiem, że panowie nie odczuwają tragedii podmiotu - w końcu nic dziwnego, kiedy ich kobiety noszą rajstopy. Ale dla nas kobiet, kiedy taki mężczyzna się znajdzie i dochodzi do uwodzenia i innych takich, a tu nagle trach! rajstopy! No to przecież takiej kobiecie wszystko opada momentalnie! tzn. zapał opada.
Także ta niespodziewanka podoba mi się. Gorzej z całą resztą, bo wprowadzasz jakieś udziwnienia, które wykrzywiają tekst, żeby bardziej poetycko brzmiał, np. "po pępek" - jaka w tym istotność? Palące stopy też niezbyt. Zroszona trawa jako brzuch, którego włoski obsiane są potem działa i właśnie trzeba by bardziej w ten erotyzm, większe napięcie w czytelniku zrodzić, żeby rajstopy zrobiły porządne trach!
Smyku :D ja już się nauczyłam, że jak biorę się za wiersze, to nic nie jem. Nigdy nie wiadomo na co się trafi.
W pierwszej strofie jakiś straszny nielogizm moim zdaniem :) Z tym zamykaniem oczu i wolniejszym chodzeniem. Bo rozumiem, że któryś z tych stanów spowodowany spoceniem po pępek. I teraz - mam wrażenie, że w pewnym stopniu te stany w odniesieniu do spocenia po pępek są zupełnie przeciwstawne :) Wobec czego - peel dziwny jest :) Ostatni wers sprawił, że prawie oplułam monitor zawartością mojej jamy gębowej (a była to chińszczyzna - dla dociekliwych). Zdanie prześmiesznie niefortunne. Nie wiadomo, czy peel w tych nieszczęsnych rajtuzach, czy jego adresat. Dla osób obdarzonych wyobraźnią, myślę, że całokształt jawi się na obraz Brooksa.
zresztą doświadczenie mówi mi, że noszą, co tylko się da :D
przepraszam, czy wyjdę na ostatniego idiotę, gdy zapytam, kto to na boga, jest Miriam?
zresztą, jeżeli jesteśmy w temacie wyobrażeń, to ja w nich tę część ze zdejmowaniem
rajstop zazwyczaj pomijam :D
a zapał to mi rośnie...
żeby jak najszybciej ściągnąć to cholerstwo:D
czyli nie ma tego złego ;)
wyobrazić sobie supermena w rajtuzach, to żadna sztuka
ale proszę dodać nad rajtuzami brzuchola - o matko - coś takiego chciałbym zobaczyć :D chyba sobie kupię
Także ta niespodziewanka podoba mi się. Gorzej z całą resztą, bo wprowadzasz jakieś udziwnienia, które wykrzywiają tekst, żeby bardziej poetycko brzmiał, np. "po pępek" - jaka w tym istotność? Palące stopy też niezbyt. Zroszona trawa jako brzuch, którego włoski obsiane są potem działa i właśnie trzeba by bardziej w ten erotyzm, większe napięcie w czytelniku zrodzić, żeby rajstopy zrobiły porządne trach!
Smyku :D ja już się nauczyłam, że jak biorę się za wiersze, to nic nie jem. Nigdy nie wiadomo na co się trafi.
Reasumując - wiersz to jeden, wielki bełkot.