hmm.. czytam jak spowiedź, bo w głębi wersów czai się żal za niemoc bycia bardziej, za niemoc ochrony kołyski przed rykiem Azazela, czytam sruchę za bycie nie dość blisko, za oddalenie i za obserwację ze zdbyt dużej odległości. i czytam trochę złości na peelkę w ostatniej strofie, w tym buncie i strachu trzeźwiejących kaktusów.
Pognałaś moja droga! Bardzo!
nie mogę uwierzyć .... ludzie dziękuje WAM ...jestem w niebie !!!!