Mój synku

Marta

chmury ciągle umierały
a motyle żyły tylko jeden dzień 
gdy byłeś malutki

 

Azazel nie ukłonił się synowi ziemi 
gdy żuł okruchy modlitwy ryczał 
nad kołyską

 

rozrzucił jak nawóz garść bajek o hydrze 
pasując ogień do słomy mój synku
a potem

 

nie pamiętam 
chyba poszedłeś do szkoły
we wtorek

 

i podglądałeś pijane kaktusy
które trzeźwiały ze strachu
przed boskością człowieka 

Marta
Marta
Wiersz · 15 kwietnia 2011
anonim
  • Justyna D. Barańska

    · Zgłoś · 13 lat
  • anastazja
    Marto - znasz zdanie:)

    · Zgłoś · 13 lat
  • Marta
    bardzo dziekuję za oddane głosy, bo ten wiersz siedział głęboko we mnie i odważnie się wydostał

    · Zgłoś · 13 lat
  • ew
    hmm.. czytam jak spowiedź, bo w głębi wersów czai się żal za niemoc bycia bardziej, za niemoc ochrony kołyski przed rykiem Azazela, czytam sruchę za bycie nie dość blisko, za oddalenie i za obserwację ze zdbyt dużej odległości. i czytam trochę złości na peelkę w ostatniej strofie, w tym buncie i strachu trzeźwiejących kaktusów.

    · Zgłoś · 13 lat
  • Justyna D. Barańska
    no to siuuup na główną

    · Zgłoś · 13 lat
  • Figa
    gratuluję Mata:)

    · Zgłoś · 13 lat
  • Marta
    uuu....... a to co ???? ... cuda ??? ... a to był wiersz na pokutę...
    nie mogę uwierzyć .... ludzie dziękuje WAM ...jestem w niebie !!!!

    · Zgłoś · 13 lat
  • Rita
    :)))Brawo Basiu!!!

    · Zgłoś · 13 lat
  • Arachne
    Co za piękne wyznanie.

    · Zgłoś · 13 lat
  • Marta
    jeszcze raz, wielkanocno dziekuję za oddanie głosów i komentarze.

    · Zgłoś · 13 lat
Wszystkie komentarze