zagrożenie z chin Alex Reed

Komentarze

  • ARS TO od tyłu sra
    gdybym przeoczył środkową strofę byłoby bardzo, bardzo. Rozumiem, że jest potrzeba środka, niemniej, po prostu za bardzo odstaje... na niekorzyść... pozdrawiam... Póki co mam 2/3 wiersza z kategorii "bardzo-bardzo". Ave

    · Zgłoś · 12 lat temu
  • Justyna D. Barańska
    Też prawda. Na początku miałam takie same myśli jak Marcin, ale jak się zagłębiłam jeeeeszcze bardziej to trochę mnie "pogaducha" przekonała.

    · Zgłoś · 12 lat temu
  • Marcin Sierszyński
    Jak na pogaduchę, to pewno nieźle, ale ja bardzo nie lubię pogaduch w poezji. Najczęściej sprowadzają się do tego, co u ciebie: weź łyka, zapal. Usunąć, słowo-wata.

    · Zgłoś · 12 lat temu
  • Alex Reed
    Rousseau w wydaniu współczesnych "oświeconych"? :D

    Trochę później. Sartre. Nad resztą muszę pomyśleć, co odpisać, i do czego się zastosować, bo czuję się trochę skołowana. ;p Dzięki za poświęcenie mi takiej uwagi! :)

    · Zgłoś · 12 lat temu
  • Justyna D. Barańska
    Trochę jakby przejęcie moim apelem o ochronie dobra narodowego :P Ale wracajmy już, wracajmy.Monolog wypowiedziany zawsze był dla mnie interesującym narzędziem, które wiele daje autorowi, ale i czytelnikowi. Z tej czytelniczej strony podoba mi się przede wszystkim możliwość wypełniania pewnej luki, którą stanowi adresat słów osoby wypowiadającej się. Trzeba się nieco postawić na jego miejscu, aby móc narratora wysłuchać, aby się w narratora móc wsłuchać, bo pomimo całego natłoku myśli, zdarzeń, które przemyca, opisu świata, to właśnie ten narrator jest istotą. W nim przechadza się problem.

    Skoro to nie monolog wewnętrzny, to można by bez problemu tutaj "istnień wessanych w otchłań nie mojego
    wynajęty pokój sam rozumiesz elektroluxa" zastosować myślniki albo nawias, nic by to nie odebrało naśladowaniu języka mówionego. No i muszę się przyczepić: istnienia + otchłań aż mi zmroziły krew w żyłach. O ile otchłań wypływa z kalki językowej (wracając do poprzedniego zdania - skoro tu mamy do czynienia z naśladowaniem języka mówionego, a ten stereotypami, uproszczeniami, schematami i wszelkimi kalkami się charakteryzuje), to dorzucanie "istnień" kieruje myślenie w nieco inne kręgi, "wierszy" niezbyt...yy... dobrych.


    "a dzisiaj wystaw sobie poustawiałam hasła w internecie" - o i tu też dobrze by zrobiło wydzielenie.


    "bo wiesz człowiek to podobno był kiedyś dobry ale
    to musiało być bardzo dawno temu jeszcze przed deodorantem" - Rousseau w wydaniu współczesnych "oświeconych"? :D

    Dlaczego taka forma? Dlaczego rozwlekania i udziwnienia? Ten tekst to dla mnie taki rejestr z sytuacji, gdy przychodzi człowiek przerażony jakimś zajściem i wyrzuca z siebie problemy. Bo to, co aktualne (nalot żółtych biedronek), jest zaledwie pretekstem do szeregu spraw, jakie zajmują podmiot. Z biedronkami się walczy, żeby zachować choć fragment, skrawek własnego miejsca, który de facto własny nie jest, ale za który się płaci - nie tylko pieniędzmi, ale i tym, co cenne (w sensie bliskie, ważne, wartościowe), tu: książkami.
    I nie wiem, czy na koniec to rzeczywiście biedronki przylezą, odbiorą już wszystko ("usiądzie na MNIE" - nawet ciało!), czy raczej wszystkie dotychczasowe działania, które są rozwiązaniami tymczasowymi, żeby jakoś przeżyć, poradzić sobie, mając jednocześnie nadzieję, że kiedyś będzie lepiej - okażą się tylko bytami ze strefy marzeń? Jeszcze inaczej może być sformułowane pytanie podmiotu: czy to wszystko w ogóle do czegoś prowadzi?

    · Zgłoś · 12 lat temu
  • Alex Reed
    i to jest dobre skojarzenie;p

    · Zgłoś · 12 lat temu
  • Justyna D. Barańska
    zanim cokolwiek napiszę, pftu! zanim nawet przeczytam całość, muszę napisać: biedronki! no przecież ten tytuł wpisuje się w biedronkową dyskusję z fb :P

    · Zgłoś · 12 lat temu