Witaj inCrudo.
To prawda, mimo, ze nie mialam nic wspolnego z pegeerem znam sprawe, troche juz zyje.
Ponadto, pochodze ze wsi, wiec realia sa mi znane. Dziekuje za wglad. Przepraszam za czcionke, (nie moj komp.w naprawie).
Korzystna zmiana.
Nie wiem czy ktoś, kto nie pamięta tamtych czasów zrozumie klimat, pojmie sens tak wczesnego wstawania, dobudzania się bez marudzenia, obrządek, pośpiech, nadmiar zajęć, masę pracy, stąd wczesne wstawanie, by podołać, zdążyć, kany z mlekiem na czas odstawić, zwierzęta na pastwisko zaprowadzić, po drodze w buraczane pola czy do spółdzielczych sadów, albo w państwowe obory, szklarnie, kurniki, na swoją zmianę rzecz jasna.
Kadry, kawał czasu, kawał życia wylałaś z pióra, i dobrze, i dobrze, że tak.
Wers mówiący o amputacji odświeża scenę z "Chłopów", przy okazji przypomina się mi adaptacja i Tadeusz Fijewski.
:)
"I do końca też nie wiem, co chciałaś przez to powiedzieć, z jednej strony jest tym wróblem, który nic nie zmieni, a jednak mówisz, że dopasował życie do siebie - więc tutaj logika siada: można wpłynąć na swoje życie czy nie? "
I owszem, może to i racja, biorąc pod uwagę tego wróbla, kurcze nie pomyślałam o tym. Ale do choroby przecież to że dopasował do siebie życie...jest zasrane!, i wróblem się urodził i tak zdechnie wróblem. Nie zmieni na lepsze, ale na gorsze? - też można dopasować życie do tego wróbla, co? Kurcze nie umiem tłumaczyć, albo zmienię tytuł, albo "dopasowanie".
W pierwszej dodam do czyjej gęby doiła mleko...
Nic nie przejdzie Twojej uwadze, i dobrze, jesteś perfekcjonistką.
"czwarta rano matka doiła krowy prosto do gęby smakował biedę" - wiesz co, mnie się zdaje, że w takiej konstrukcji to jednak coś szwankuje, niby wiadomo, że tutaj się ten "wróbel" przemyca, ale to wychodzi jakby: matka doiłA i smakowaŁ - wybrzmiewa niegramatycznie.
Mnie się to bardziej widzi jako streszczenie nowel typu "Janko Muzykant" niż reportaż. I do końca też nie wiem, co chciałaś przez to powiedzieć, z jednej strony jest tym wróblem, który nic nie zmieni, a jednak mówisz, że dopasował życie do siebie - więc tutaj logika siada: można wpłynąć na swoje życie czy nie?
mi narracyjność nie przeszkadza, ma coś z reportażowości, jakby. Prosty język tekstu też na miejscu.
Czytałem wiersze autorów, których teksty dopiero są powodem do napisania opowiadania (!) oj mogliby snuć swoje opowieści godzinami - a są to autorzy cieszących się już jakimś uznaniem.
Zatem niech decyduje ktoś trzeci. Bo ja jestem za.
To prawda, mimo, ze nie mialam nic wspolnego z pegeerem znam sprawe, troche juz zyje.
Ponadto, pochodze ze wsi, wiec realia sa mi znane. Dziekuje za wglad. Przepraszam za czcionke, (nie moj komp.w naprawie).
Serdecznosci:)
Nie wiem czy ktoś, kto nie pamięta tamtych czasów zrozumie klimat, pojmie sens tak wczesnego wstawania, dobudzania się bez marudzenia, obrządek, pośpiech, nadmiar zajęć, masę pracy, stąd wczesne wstawanie, by podołać, zdążyć, kany z mlekiem na czas odstawić, zwierzęta na pastwisko zaprowadzić, po drodze w buraczane pola czy do spółdzielczych sadów, albo w państwowe obory, szklarnie, kurniki, na swoją zmianę rzecz jasna.
Kadry, kawał czasu, kawał życia wylałaś z pióra, i dobrze, i dobrze, że tak.
Wers mówiący o amputacji odświeża scenę z "Chłopów", przy okazji przypomina się mi adaptacja i Tadeusz Fijewski.
:)
Pozdrawiam.
I owszem, może to i racja, biorąc pod uwagę tego wróbla, kurcze nie pomyślałam o tym. Ale do choroby przecież to że dopasował do siebie życie...jest zasrane!, i wróblem się urodził i tak zdechnie wróblem. Nie zmieni na lepsze, ale na gorsze? - też można dopasować życie do tego wróbla, co? Kurcze nie umiem tłumaczyć, albo zmienię tytuł, albo "dopasowanie".
W pierwszej dodam do czyjej gęby doiła mleko...
Nic nie przejdzie Twojej uwadze, i dobrze, jesteś perfekcjonistką.
Pozdrawiam:)
Mnie się to bardziej widzi jako streszczenie nowel typu "Janko Muzykant" niż reportaż. I do końca też nie wiem, co chciałaś przez to powiedzieć, z jednej strony jest tym wróblem, który nic nie zmieni, a jednak mówisz, że dopasował życie do siebie - więc tutaj logika siada: można wpłynąć na swoje życie czy nie?
Czytałem wiersze autorów, których teksty dopiero są powodem do napisania opowiadania (!) oj mogliby snuć swoje opowieści godzinami - a są to autorzy cieszących się już jakimś uznaniem.
Zatem niech decyduje ktoś trzeci. Bo ja jestem za.