chałupa bez światła błoto i pegeerowski komunizm
w takiej ciemności ślepnie nawet cisza o czwartej rano
smakował biedę spod dojonej przez matkę krowy
wyjechał do kopalni lecz bliżej mu było do budki z piwem
wrócił w bieszczady piwo smaczniejsze o marchew nietrudno
zajął się rzeźbą przecież trzeba jeść a gorzała też nie płynie Sanem
afrykańskie maski i Łemki w papachach smarowane
pastą buwi udawały heban i popyt kwitł wśród turystów
hojność zakapiorom znikała wraz z zawartością portfela
wówczas zadowalał się zdechłym bocianem
krótkie życie rozerwane jak koszula nic więcej
do nieba nie pójdzie przed śmiercią amputowali mu nogi
w bieszczadzkie liście wgryza się przepaść czasu
Może spróbuj końcówkę tak, jeśli to nic dla tekstu nie zmienia:
czas wgryza się w przepaść
Dziękuję:)
Zdaję sobie sprawę, iż nie każdemu będzie się podobać.
Dziękuję, że wpadłeś. Lubię Twoje odwiedziny, (nie będę ukrywać) i bez żadnych podtekstów.
Pozdrawiam cieplutko:)
Czytałem wiersze autorów, których teksty dopiero są powodem do napisania opowiadania (!) oj mogliby snuć swoje opowieści godzinami - a są to autorzy cieszących się już jakimś uznaniem.
Zatem niech decyduje ktoś trzeci. Bo ja jestem za.