Tekst niezly, jak czesto u Marcna "zalatujacy" Hlaska, choc zakonczenie banalne i wrecz klasyczne (jak na opowiesci typu kobieta-mezczyzna).
PS. mam nadzieje, ze jeszcze kiedys wpadniesz na piwo ;)
Tekst bardzo mi sie spodobal. Jest prawdziwy a przez to ze prawdziwy to jest tez o zyciu. Nie o jakichs wybujalych sytuacjach ale o takich z jakich zycie sie sklada. Gratuluje !
Ogólnie... podobało mi się... dobrze się czyta... klimat knajpy od razu skojarzył mi się z Dekompresją w Łodzi ( hmmmm... dziwne, bo byłam tam raz w życiu....) podobał mi się ten fragment o Łiski... przez te wtrącenia wszystko wydaje się jeszcze bardziej żywe... hmmm... a zakończenie, cóż... trochę za romantyczne, tak mi się wydaje... i jakoś... przykro mi było, że Magda ( przez sen?) uwierzyła w miłość ot tak sobie. że po paru chwilach zrozumiała czym jest to uczucie i zapomniała zupełnie, że miłość nie istnieje... Wydaje mi się... że Magda i Łind to jeden i ten sam człowiek...
lubię takie opowiadania. proste, ale o których można trochę pomyśleć. ciekawa jestem co będzie dalej...
Nie bede oceniac, bowiem nie umiem, powiem tylko, ze mnie osobiście bardzo sie podobało!! oceniam go jako wyśmienity. po przeczytaniu - rozpłakałam się, choc to się u mnie rzadko bardzo zdarza. proszę o wiecej ... :)
Nie skomentuję opowiadania, by nie zostać posądzonym o stronniczość, ale myślę, że mogę was w imieniu autora tekstu zaprosić na stronę www.czenade.republika.pl
Miłej lektury...
\
PS. mam nadzieje, ze jeszcze kiedys wpadniesz na piwo ;)
lubię takie opowiadania. proste, ale o których można trochę pomyśleć. ciekawa jestem co będzie dalej...
Miłej lektury...