Wiedzialem ze nie jestes amatorem przeczytawszy Twoj pierwszy komentarz. To bardzo ... interesujace co piszesz. Gleboko zastanowilo mnie:
"Dopoki wiersz nie jest artystycznie dojrzaly, dopoty nie czuje sensu oceniania go i dyskutowania w terminach ogolnych, uwazam takie wywody za zamki na piasku. Uwazam wtedy , ze daleko idace interpretacje i wiazanie emocji z takim utworem wiecej nam mowi o komentatorze niz o utworze, ktory sluzy komentatorowi tylko za pretekst do wypowiedzenia sie o sobie."
Traktujesz to bardzo profesjonalnie, sluzbowo, warsztatowo sprowadzasz role komentatora do sluzebnej misji ktorej celem jest Twoim zdaniem jedynie edukacja szeroko rozumianego odbiorcy. Moze to efekt jak sam piszesz pisania dla "pracujacego poety"?
Jesli masz racje poezja to przede wszystkim uczucia i ani autorowi ani czyelnikowi prawa do emocjonalnego traktowania tekstu odbierac nie mozna. Odnalezienie samego siebie w relacji do tekstu do ktorego wlasnie przeczytalo sie subiektywny komentarz osoby trzeciej nie wprowadza szumu - pomaga przez emocje innych dotrzec do wlasnych.
Tak, AandT = A&T. ;-)
Trudno pisac on-line w (za!) malutkim okienku, dostarczonym przez WYROTE (gubie literki, robie byki, nie widze calosci; a napisac najpierw w odrebnym edytorze moznaby, ale odebraloby to spontanicznosc :-)
Zapomnialem o pozostalych zenowskich zasadach Basho, o samotnosci (moze "odosobnienie" byloby precyzyjniejszym slowem, bo zawiera takze samotnosc w tlumie) i o lekkosci (chodzi o nieprzygniatanie czytelnika sposobem pisania, waga autora powinna byc niezauwazalna. Tematy moga byc powazne, wrecz ciezkie).
Trzy zasady Basho to w oryginale (przetransliterowanym na angielski):
Niniejsza wypowiedz jest ogolna, nie na temat "piesn bez slow".
Odpowiadam aandtowi. (Czy aandt
to A&T? :-)
---------------------------------------------
Jezeli wiersz da sie poprawic, to czemu nie? Jednak cel mojego komentowania, aandt, przez dlugie, internetowe lata na listach poetyckich byl (prawie) zawsze inny. Pisalem dla "pracujacego poety", zeby mu pomoc, zeby dotrzec do istoty poezji. Bodajze najwyzsza orbita poetycka jest wyznaczona przez idee poezji orientalnej (tez, ogolnie, ludowej) i pojscie jeszcze dalej. Chodzi mi o "jednosc Natury i czlowieka", wyrazanie uczuc poprzez jednosc z przyroda (a nie poprzez stwierdzenia), wreszcie idee, ktore
wprost sformulowal Basho, a sa konkluzja chinskiego podejscia: prostota, codziennosc (brak blichtru), zwyczajnosc, wrecz pokora, dystans. Basho za przyklad dal starszego zolnierza wsrod mlodych. Naturalnym jest wiec, ze podziwiam Du Fu, Lesmiana, a po linii wspomnianych idealow jeszcze dalej poszla Polonika. Takze bardzo cenie Herberta. Duzo o tym by mowic.
Dopoki wiersz nie jest artystycznie dojrzaly, dopoty nie czuje sensu oceniania go i dyskutowania w terminach ogolnych, uwazam takie wywody za zamki na piasku. Uwazam wtedy , ze daleko idace interpretacje i wiazanie emocji z takim utworem wiecej nam mowi o komentatorze niz o utworze, ktory sluzy komentatorowi tylko za pretekst do wypowiedzenia sie o sobie. Co najwazniejsze, takie komentarze myla autora i publike, ktora by chciala wiecej wiedziec o poezji. W najlepszym wypadku powstaje szum (czasem potrafi byc szkodliwy, jezeli w ogole mozna mowic w tym kontekscie o "szkodliwosc").
bardzo dobry. wiersz zbudowany na dostrzeżonym podobieństwie między muzyką i - jak rozumiem - pieszczotami. zabieg całkiem znany ale zastosowany konsekwnetnie z pozytywnym skutkiem.
Wlodek, dzieki za szybka odpowiedz.
Dyktando - prosze, wiem co to jest, nie traktuj mnie wiecej jak kretyna bo nie o definicje tego slowa mi chodzilo. BTW jestem z zawodu nauczycielem. Odnosnie reszty - masz racje - nie dostrzeglem plytkosci batuty polaczonej z dyktandem. Odnosnie Twojej koncepcji wiersza i dobrego wiersza - hmm, nie, nie uwazam ze wiersz od niewiersza rozni sie o drobiazgi - pomiedzy tym moim zdaniem jest przepasc, o drobiazgi rozni sie dobry od doskonalego - tu sie zgodze. I absolutnie sie zgodze ze w zaawansowanym warsztacie trudno dostrzec braki a jeszcze trudniej je poprawic by nie psuc calosci. Idealnych utworow jednak nie ma - nie wierze ze cokolwiek moze byc idealne, tak jak absolutnie wlasciwe lub nie (ale to temat na inna rozmowe).
Zastanawia mnie co innego - patrzysz na teksty jak bylbys ich autorem - Ty je chcesz POPRAWIAC! bo zawsze Twoim zdaniem mozna dotrzec do ziarna niedoskonalosci.
Gdyby krytycy filmowi poszli w twoje slady zostaliby rezyserami, scenarzystami, dyrektorami planu. Na szczescie wiekszosc wie ze nie tedy droga.
W zaawansowanych (ale nie idealnych) utworach wciaz mozna zauwazyc slabosci, ale poprawic je juz jest trudno, latwiej zepsuc.
Wiersz od niewiersza rozni sie o "drobiazgi". Dobry wiersz od swietnego o "drobiazgi". W poezji celny jezyk jest sprawa zasadnicza.
Oczywiscie takze obrazowosc, kompozycja, scalenie, swiezosc, ...
"Dyktowanie" i "dyrygowanie" sa na tyle zblizone, ze nieciekawie jest je uzywac w poronaniu lub jedno jako metafore drugiego.
Dyktando -- szkolne cwiczenie: nauczyciel(ka) czyta, uczennice i uczniowie pisza. Pomaga przyswoic sobie ortografie. (Owszem, "dyktando" sluzy powszechnie jako metafora).
To o czym piszesz to drobiazgi ktore i tak w znaczacy sposob nie wplynelyby na calosc tekstu. I nie zgadzam sie ze dyktando dyrygenta jest slabe bo pierwsze slowo ma jak piszesz papierowy, szkolny akcent (???) no, brzmi to madrze ale jaka to tresc niesie konkretnie???? szkolny akcent????
hmm... nie rozumiem, prosze wyjasnij mi... moze przyznam Ci wtedy racje....
"Dopoki wiersz nie jest artystycznie dojrzaly, dopoty nie czuje sensu oceniania go i dyskutowania w terminach ogolnych, uwazam takie wywody za zamki na piasku. Uwazam wtedy , ze daleko idace interpretacje i wiazanie emocji z takim utworem wiecej nam mowi o komentatorze niz o utworze, ktory sluzy komentatorowi tylko za pretekst do wypowiedzenia sie o sobie."
Traktujesz to bardzo profesjonalnie, sluzbowo, warsztatowo sprowadzasz role komentatora do sluzebnej misji ktorej celem jest Twoim zdaniem jedynie edukacja szeroko rozumianego odbiorcy. Moze to efekt jak sam piszesz pisania dla "pracujacego poety"?
Jesli masz racje poezja to przede wszystkim uczucia i ani autorowi ani czyelnikowi prawa do emocjonalnego traktowania tekstu odbierac nie mozna. Odnalezienie samego siebie w relacji do tekstu do ktorego wlasnie przeczytalo sie subiektywny komentarz osoby trzeciej nie wprowadza szumu - pomaga przez emocje innych dotrzec do wlasnych.
Tak, AandT = A&T. ;-)
Zapomnialem o pozostalych zenowskich zasadach Basho, o samotnosci (moze "odosobnienie" byloby precyzyjniejszym slowem, bo zawiera takze samotnosc w tlumie) i o lekkosci (chodzi o nieprzygniatanie czytelnika sposobem pisania, waga autora powinna byc niezauwazalna. Tematy moga byc powazne, wrecz ciezkie).
Trzy zasady Basho to w oryginale (przetransliterowanym na angielski):
.. karumi sabi wabi
-- Wlodek
Odpowiadam aandtowi. (Czy aandt
to A&T? :-)
---------------------------------------------
Jezeli wiersz da sie poprawic, to czemu nie? Jednak cel mojego komentowania, aandt, przez dlugie, internetowe lata na listach poetyckich byl (prawie) zawsze inny. Pisalem dla "pracujacego poety", zeby mu pomoc, zeby dotrzec do istoty poezji. Bodajze najwyzsza orbita poetycka jest wyznaczona przez idee poezji orientalnej (tez, ogolnie, ludowej) i pojscie jeszcze dalej. Chodzi mi o "jednosc Natury i czlowieka", wyrazanie uczuc poprzez jednosc z przyroda (a nie poprzez stwierdzenia), wreszcie idee, ktore
wprost sformulowal Basho, a sa konkluzja chinskiego podejscia: prostota, codziennosc (brak blichtru), zwyczajnosc, wrecz pokora, dystans. Basho za przyklad dal starszego zolnierza wsrod mlodych. Naturalnym jest wiec, ze podziwiam Du Fu, Lesmiana, a po linii wspomnianych idealow jeszcze dalej poszla Polonika. Takze bardzo cenie Herberta. Duzo o tym by mowic.
Dopoki wiersz nie jest artystycznie dojrzaly, dopoty nie czuje sensu oceniania go i dyskutowania w terminach ogolnych, uwazam takie wywody za zamki na piasku. Uwazam wtedy , ze daleko idace interpretacje i wiazanie emocji z takim utworem wiecej nam mowi o komentatorze niz o utworze, ktory sluzy komentatorowi tylko za pretekst do wypowiedzenia sie o sobie. Co najwazniejsze, takie komentarze myla autora i publike, ktora by chciala wiecej wiedziec o poezji. W najlepszym wypadku powstaje szum (czasem potrafi byc szkodliwy, jezeli w ogole mozna mowic w tym kontekscie o "szkodliwosc").
Dyktando - prosze, wiem co to jest, nie traktuj mnie wiecej jak kretyna bo nie o definicje tego slowa mi chodzilo. BTW jestem z zawodu nauczycielem. Odnosnie reszty - masz racje - nie dostrzeglem plytkosci batuty polaczonej z dyktandem. Odnosnie Twojej koncepcji wiersza i dobrego wiersza - hmm, nie, nie uwazam ze wiersz od niewiersza rozni sie o drobiazgi - pomiedzy tym moim zdaniem jest przepasc, o drobiazgi rozni sie dobry od doskonalego - tu sie zgodze. I absolutnie sie zgodze ze w zaawansowanym warsztacie trudno dostrzec braki a jeszcze trudniej je poprawic by nie psuc calosci. Idealnych utworow jednak nie ma - nie wierze ze cokolwiek moze byc idealne, tak jak absolutnie wlasciwe lub nie (ale to temat na inna rozmowe).
Zastanawia mnie co innego - patrzysz na teksty jak bylbys ich autorem - Ty je chcesz POPRAWIAC! bo zawsze Twoim zdaniem mozna dotrzec do ziarna niedoskonalosci.
Gdyby krytycy filmowi poszli w twoje slady zostaliby rezyserami, scenarzystami, dyrektorami planu. Na szczescie wiekszosc wie ze nie tedy droga.
Wiersz od niewiersza rozni sie o "drobiazgi". Dobry wiersz od swietnego o "drobiazgi". W poezji celny jezyk jest sprawa zasadnicza.
Oczywiscie takze obrazowosc, kompozycja, scalenie, swiezosc, ...
"Dyktowanie" i "dyrygowanie" sa na tyle zblizone, ze nieciekawie jest je uzywac w poronaniu lub jedno jako metafore drugiego.
Dyktando -- szkolne cwiczenie: nauczyciel(ka) czyta, uczennice i uczniowie pisza. Pomaga przyswoic sobie ortografie. (Owszem, "dyktando" sluzy powszechnie jako metafora).
-- Wlodek
hmm... nie rozumiem, prosze wyjasnij mi... moze przyznam Ci wtedy racje....