Jeśli chodzi o poezję, to polecam wszystkim miniatury Sarit, które przeczytałem dziś zupełnie przypadkiem i które nie cieszą się uznaniem redakcji. Ciekawe, czy więcej tak czystych talentów ginie na "wywrocie' w powodzi rekomendowanej grafomanii...?
Z nikogo nie szydzę. Odbieracie moje uwagi personalnie, a ja traktuje was tylko jako autorów - wierszy i komentarzy. Ostrość sformułowań jest podstawą każdej polemiki, bez której literatura przestaje istnieć. Paszkwil, satyra, parodia - to podstawowe narzędzia polemiczne. Brak ostrych polemik to choroba, na którą cierpi całe nasze życie literackie. Mam wrażenie, że "wywrota"(jak sama nazwa wskazuje) nie chce być jeszcze jedną witryną, na której tworzy się cieplarniane warunki dla grafomanów. Jeśli ktoś już publikuje, to co napisał, musi brać pod uwagę, że jego dzieła zostaną totalnie zjechane. Literatura to dżungla, w której trwa proces nieustannej eliminacji słabeuszy. Po kilkudziesięciu latach z kilku tysięcy nazwisk w pamięci zostaje ledwie kilka. Pisarz nie jest mopsem, który czeka jedynie, by jego tłusta właścicielka podrapała go po brzuchu. Muzy, o ile mnie nieuctwo nie zwodzi, były wiotki i nie hodowały psów.
To nie zaden fenomen. Na tym polega wolnosc slowa i dowolnosc interpretacji. Nie dostaje orgazmu jak to sugerujesz czytajac niniejszy tekst i doskonale dostrzegam jego braki. Jednak gdy tuz obok widze tak fatalny tekst jak "Miecz" w czytelni musze wyroznic to co jest zdecydowanie lepsze. Mozesz sie z tym nie zgadzac - cenie to. Ale nie szydz z komentarzy innych i pamietaj to co napisal przedmowca - wierszy nie pisze sie by cos dowiesc lub udowodnic, stosujac regulki poprawnosci, prawdziwe wiersze wymagaja czegos znacznie wiecej.
Wierszy nie pisze się na zasadzie pokuty, czy też pokazania jaki to jest się cudownym i zdolnym. Prawdzie wiersze wymagają czegoś więcej. przede wszystkim wrażliwości i uczciwości. Trzeba czuć, żeby być!
Nawróciłem się. Od dzis - zamiast pokuty - będę pisał w ciągu dnia 50 wierszy w stylu "Modlitwy dziękczynnej". Oto pierwsza rata tej daniny:Łuny naszych serc
splecione ze sobą
tlą w się motylich pocałunków cieniu
Byłaś tak blisko
Ale dziś Cię nie ma
Nikt nie mówi: kocham
Nic nie szepcze trawa
To prawdziwy fenomen. Dlaczego trzy równie słabe wiersze - powyższy oraz "Miecz" i wierszyk o tramwaju - są tak diametralnie różnie oceniane? Ten wiersz jest chyba najsłabszy, a już na pewno - najbardziej pretensjonalny. Nie wiem w jakim języku zostały napisane frazy takie jak:
(...)stóg siana
Cię czeka i spłonie za Ciebie w
Płomieniłość żółcią i czerwienią
albo:
Dziewczynka (laleczka) schyla się podnosi z uśmiechem
I (rączką różowy aksamit) podaje (!!!)
splecione ze sobą
tlą w się motylich pocałunków cieniu
Byłaś tak blisko
Ale dziś Cię nie ma
Nikt nie mówi: kocham
Nic nie szepcze trawa
[UWAGA! – puenta]
ble ble ble ble
ble ble ble ble
(...)stóg siana
Cię czeka i spłonie za Ciebie w
Płomieniłość żółcią i czerwienią
albo:
Dziewczynka (laleczka) schyla się podnosi z uśmiechem
I (rączką różowy aksamit) podaje (!!!)
wiem jedno: nie jest to język polski...
Jaki ladny ...
Tyle osobistych wspomnien mi obudzil... wzruszyl ...
"Przecież komuś
Trzeba dziękować
Za miłość"
hmm ... no wlasnie ... mimo wszystko ...