Krzyczę o błędy młodości, zgubiony worek
węgla na zimę. Rozpalę w piecu, rozżarzę kafle
do oparzenia. Niedaleko jabłko od jabłoni
pada. Deszcz idaretowatych postulatów zbieranych
w sadzie.
Krzyczę o błędy młodości, zgubiony worek
węgla na zimę. Rozpalę w piecu, rozżarzę kafle
do oparzenia. Niedaleko jabłko od jabłoni
pada. Deszcz idaretowatych postulatów zbieranych
w sadzie.
figa - twoje życzenie jest dla mnie rozkazem:P
olivia - patrz komentarz Justyny - środki takowe :)
No, to piszę wyraźnie: OLIN TU BYŁ. :P
Następnego czekam. Ciekawe na jakie środki teraz postawisz. ;)
sam sobą palisz do oparzenia, ty masochisto!
Uważam, że rozdzierasz siebie i rozdrabiasz, a tu potrzeba też obiektywnego spojrzenia, jakiegoś świeżego, nie na siłę.
Oj krystek, krystek.. Dobrze jest, ale bywało lepiej. Po burzy przychodzi słońce, następny tekst ma być dużo, dużo lepszy. (brzmi jak rozkaz? ^)