epilog. część I

szklanka

  

Dlaczego kobiety tak uparcie kreują się na zdziry?

Szedł lekkim krokiem pozwalając myślom zawiązywać i rozwiązywać supły w jego umyśle. Nigdy nie rozumiał płci żeńskiej. Poza grzecznościowymi rozmowami przy posiłkach praktycznie nie rozmawiał nawet ze swoją matką. Mógłby czerpać wzór z ojca. Gdyby tylko nie musiał odprowadzać go spod sklepu monopolowego do domu w każdy nieparzysty dzień tygodnia. Włączając w to święta narodowe i kościelne. Kościelne zwłaszcza, bo przecież byli szanującą się, chrześcijańską rodziną. Jeśli zaszła potrzeba chodzili nawet do kościoła.

 Kilka dłuższych chwil później, budził się do życia popadając ze skrajnej depresji, w spazmatyczne wołanie o pomoc. Pisał, szkicował, ozdabiał ulice duszą w spreju. A wieczorem umierał, przytłoczony myśleniem o przyszłości, której nie miał. Przyszłości przekreślonej wraz z przyszłością. I jego spojrzenie było mętne, zszarzałe jak ścieżka, którą codziennie wracał z przystanku do domu. Tylko dzisiaj kręcił się jak wygasły przechodzień, zamknięty na stałe w pryzmacie wesołego miasteczka, którego nikt już nie odwiedza.

Nocą wszystko wydawało się lepsze, bardziej przejrzyste. Pamiętał godzinę, o której dla niej zaczynała się noc.

Dlaczego myślisz? Przecież jesteśmy już tysiące łez po rozstaniu. Nigdy nie spotkał kobiety, z którą chciałby przeżyć całe życie. Dwadzieścia cztery godziny. Nie było rozstań oznaczających początki. Nie było końca.

 

Pociąg osobowy z Lublina do Krakowa-Płaszowa wjedzie na tor pierwszy przy peronie drugim.

Kochanki przegrywają z przyjaciółkami w odstępach dwudniowych. Gorzej kiedy stanowią wybuchową mieszankę kochanko-przyjaciółek. Wszystkie zółto-czarne kobiety z umiejętnością heurystyki. Żałosne jak bezdennym jesteś socjotypem. Czysta mimikra. Pół litra czystej.  Hurt me to the end of love...

Wysiadła z pociągu. Naiwnymi oczami dziecka oplotła spojrzeniem peron. W prawej dłoni trzymała ciężką, skórzaną torebkę. Zawartość wystarczająca do rozpoczęcia nowego życia. Wiesz, kiedyś zabłądziłem w snach. No bo szukałem tam ciebie. I wydawało mu się. Wtedy właśnie zaczęło wydawać mu się, że wie...

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Dobry 2 głosy
szklanka
szklanka
Opowiadanie · 13 maja 2008
anonim
  • anonim
    Sirocco
    Cóż.....jest niepowtarzalny:)

    · Zgłoś · 16 lat temu
  • szklanka
    Nie. Irytujący jest jedynie Twój sposób komentowania.

    · Zgłoś · 16 lat temu
  • anonim
    Sirocco
    Oceniam Cię pozytywnie - tak często na ile mogę zrozumieć to, o czym piszesz. Czy to jest irytujące?

    · Zgłoś · 16 lat temu
  • szklanka
    Sirocco,nie wiem jaki masz w tym cel. Może to tylko sposób bycia, może chęć zwrócenia na siebie uwagi,ale nieprzyjemne jest to jak potrafisz się 'czepiać'. Kolejny raz muszę prostować-zdanie nie jest słownym szpanem, nie uznaję czegoś takiego. To jedynie parafraza słów piosenki 'dance me to the end of love'. Irytujące .

    · Zgłoś · 16 lat temu
  • anonim
    Sirocco
    Oprócz tego, że użyłaś zdania w języku angielskim ( rozumiem - to słowny szpan)

    'Nigdy nie rozumiał płci żeńskiej, za to szklanka świetnie rozumie płeć męską" - Ja powiem tylko : Brawo.

    · Zgłoś · 16 lat temu
  • szklanka
    niech już będzie. żeby się nie zapowietrzyc :)

    · Zgłoś · 16 lat temu
  • Didiula
    szczególnie początek i koniec przemawijają choć ogólnie reszta tez;d

    · Zgłoś · 16 lat temu
  • .
    jest on bardziej dla wzięcia oddechu
    nie musi go być ;)

    · Zgłoś · 16 lat temu
  • szklanka
    poprawiłam. ale co do przecinka przed 'w' to tak całkiem pewien jesteś ? :)

    · Zgłoś · 16 lat temu
  • .
    'Nigdy nie rozumiał płci żeńskiej.'
    za to szklanka świetnie rozumie płeć męską ;)

    'Kilka dłuższych chwil później, budził się do życia popadając ze skrajnej depresji, w spazmatyczne wołanie o pomoc.' - ja bym tak postawił przecinki

    · Zgłoś · 16 lat temu
Usunięto 1 komentarz
Wszystkie komentarze