Wojna domowa w Chile.

graf.man

I tylko płacz. Wzniecony z nienawiści, z ognia, z zepsucia. Płacz matek błagających o życie dla swoich dzieci. Krzyk. Krzyczące dzieci proszące o życie dla matek i ojców, ojców złych i dobrych, bijących, pijących, kochających, rodziców, którzy oddaliby wszystko. I życie pod skrzydłami Boga, gdy wierzący nie widzą Boga w kościele. W ostoi rozsądku, wiary, wojskowa przemoc, paląca i wbijająca kolejne gwoździe w chrystusowe przeguby.

 

I ogień unoszący się nad slumsami, biegający, bezdomny motłoch, którego marzenia o życiu na świecie równym, na świecie rządzonym przez dobro, a nie pieniądz, czy urodzenie, pozbawiany jedynego, co ma. Życia. I krzyk wznoszony w górę, w niebiosa, niesiony do Boga. Bezradnego. Bezdomnego.

 

I paląca nienawiść tych, którzy nienawidzić muszą, nienawidzą swoimi karabinami. Bronią, którą machają przed oczami jeszcze żywych. Tych ostatnich, płaczących, dopiero, co narodzonych dzieci. Krew, ogień, płacz. Czerwony rower, chłopiec, który ucieka na nim, ze łzami w oczach, rude dziecko, za którym piach, unosi się, jakby rozdmuchiwany przez wiatr. Pustynia śmierci.

 

I wpatrzone oczy. Brązowe oczy widzące wszystko. Nie znające radości dzieci wychowane w poczuciu winy, bo nie miały, kiedy zaznać dziecięcego szczęścia. Pracujące czternastolatki, harujące, żeby mieć, co zjeść, harujący ojcowie, żeby dać schronienie. Tacy niewinni w swej zazdrości. Tacy winni temu, że nie mieszkają po drugiej stronie rzeki. Płacz. Krzyk. BEZBOŻNOŚĆ.

 

I biegający motłoch, uciekający, córka broniąca ojca, którego tak kocha. I strzał przeszywający ciała świadków. I krew przezierająca przez znoszoną, męską koszulę na ramionach tej dziewczynki. I oczy nabrzmiałe od łez, i usta brudne, i ciała wychudzone, zniszczone. Myśli. Myśl o ucieczce. Ta matka pod krzyżem świata, ten ojciec płaczący za grzechy.

 

Ten Ojciec.

 

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Niczego sobie 3 głosy
graf.man
graf.man
Opowiadanie · 12 lipca 2008
anonim
  • anonim
    hayde
    wcale się nie dziwię :) chociaż i tak będę mówić, że Żydka brakuje.

    · Zgłoś · 16 lat temu
  • graf.man
    ale to jest żydowskie. Żydka wciąż piszę, ale go nie wstawiam, będę chciał go wysłać, po skończeniu, do jakiegoś wydawnictwa.

    · Zgłoś · 16 lat temu
  • anonim
    hayde
    hmm... tekst nawet ciekawy, ale kurczę nie do końca podobasz mi się w takiej formie. lepiej przemawiałeś do mnie przez Żydka ;)

    · Zgłoś · 16 lat temu
  • graf.man
    ahh..więc od dziś będę starał się osiągnąć analogowe brzmienie w literaturze.

    · Zgłoś · 16 lat temu
  • anonim
    Sirocco
    Nie wiem "stary".....może dlatego, że graf.man kojarzy mi się ze starym przedmiotem - gramofonem - ale ja nie 'his master's voice' - spoko, nie przejmuj się:)

    pozdrawiam.

    · Zgłoś · 16 lat temu
  • graf.man
    a ja nie rozumiem dlaczego zawsze piszesz do mnie "stary":)
    hm..być może pisałem lepsze, na pewno pisałem inne i obecnie próbuję wyszkolić, nauczyć się pisać inaczej. pokazując obraz sam w sobie, a nie tylko dużą dawkę emocji.

    ale dziękuję za stwierdzenie, że pisałem lepsze, bo ten dla mnie najgorszy nie jest:P

    · Zgłoś · 16 lat temu
  • anonim
    Sirocco
    Da mnie plastikowa patetyczność. Pisałeś lepsze teksty, "stary"

    · Zgłoś · 16 lat temu
  • Sandman...
    Będe musiał obejrzeć film:) Ataraksja powidziała bardzo słusznie teksty o wojnie której niedoświadczamy na codzień są poruszające bo jest to bardzo trudna tematyka

    · Zgłoś · 16 lat temu
  • graf.man
    tytuł filmu to Machuca. dziękuję za te komentarze:)

    · Zgłoś · 16 lat temu
  • ataraksja
    Możesz podać tytuł filmu?
    Tekst rzeczywiście trafia w czuły punkt. Burzy spokój, leniwą wyobraźnię człowieka przyzwyczajonego do rzeczywistości bez piekła wojny.
    Tajemna ma rację chwaląc cię za obrazowość. Tylko w ten sposób można uruchomić wrażliwość, bo do wielkich słów zdążyliśmy już się przyzwyczaić śledząc komentarze z aren różnych wojen. Słowa płyną, areny spływają krwią.
    Baczyński chyba najtrafniej spuentował tę przerażającą apokalipsę, która wciąż się spełnia słowami:
    "Idą, idą pochody, dokąd idą,
    których prowadzi jak wygnańców łaski
    ląd krążący po niebie. A może
    niebo po lądzie dmące piaskiem
    tak kształt ich zasypuje. Jak noże
    giną w chelb pogrązone - tak oni
    z wolna spływają. Piach ich pokrywa..."

    · Zgłoś · 16 lat temu
Wszystkie komentarze