Mówili mi, że człowiek to istota świadoma, w pełni społeczna. Że wszystko wokół tego marnego homo sapiensa kręci się jak pozytywka. Zwierzę na każde skinienie, roślina na każdą potrzebę. On zagra, Bóg zatańczy. Cholerne miłosierdzie. Nienawidzę go.
O trzynastej obudziłam się z bólem głowy i czyimś zapachem. Chociaż wiem, że w moim domu nikogo nie było - ani dziś, ani wczoraj, ani kiedykolwiek – czuję na spoconym podkoszulku zapach, jakieś wzruszenie niedookreślenia, którego nie znam. Czasem bywam z kimś w barze czy w kawiarni udając, że nie jestem sobą. Milczymy. Nie lubię za dużo mówić.
Potem się rozstajemy. Najczęściej to ostatnia wymiana spojrzeń, uścisków, pocałunków.
Ale wtedy z reguły czuję ten cholerny zapach. To tak jak wtedy, gdy pies sika na chodniku znacząc swoje terytorium, tak człowiek dba o swój zapach mając wtedy przestrzeń własną. Taka izolacja.
Noc była ładna. Cholernie mroźna, chociaż tak naprawdę tego nie czułam. Już od dawna moje ciało nie wysyłało impulsów do mózgu, więc jeśli mnie kiedyś spotkasz i z nienawiści będziesz mieć ochotę mi – że tak powiem – przypierdolić, to zrób to spokojnie. Nic nie poczuję, a ty będziesz mieć z tego cholerną satysfakcję. Czasem, jeśli coś mnie boli to jest to właśnie mózg, a może moja kora mózgowa, której zawdzięczam swoją inteligencję pozwalającą mi patrzeć na świat z tej najgorszej z perspektyw. Nie wiem, jak ten cały organizm funkcjonuje, nigdy nie uważałam na biologii.
Zresztą nieważne.
Wiem, jak funkcjonuje psychika człowieka, ale to akurat dzięki doświadczeniu. Nie dzięki szkole. Wiem o człowieku wszystko. Jak zniszczyć mu najcenniejsze niematerialne porcelany uczuć i wiem, jak zniszczyć nieśmiałość, niewinność, teoretyczną prawdziwość. Oby dwie rzeczy mi się udały z jedną osobą i z samą sobą. Ale to też nieważne.
Ze wczorajszego wieczora pamiętam tylko, że byłam gdzieś w parku. W takim niezbyt dużym, z dobrym widokiem na ludzi i szukające jedzenia gołębie. Myślałam o tym, że za tydzień mnie nie będzie. To znaczy nie będzie, bo zapomnę być. Wtedy istnieję jako przestrzeń innego człowieka, jestem wtedy chodnikiem, którym codziennie ktoś przechodzi – to do pracy, to do super marketu, może na przystanek. Przechodzą także pary, patrzą na siebie, na niebo i jakieś przejeżdżające samochody śmiejąc się z ich niemożności kochania. Leżę w pozycji embrionalnej i przyglądam się temu światu. Wtedy chociaż nie czuję tego cholernego swądu ludzi.
On był ze mną. Nie wiem, kto to – czy ma ładne oczy, jakiego jest wzrostu ani ile waży. Nie obchodzi mnie, jak miał na imię. Czułam tylko jego zapach. To był zapach zacerowanej poszewki od poduszki, zapach poszewki nasiąknięty nocnym ciałem, wilgocią skóry, naiwną burzą włosów umytych tanim szamponem. Czy to ważne?
Najważniejsze, że nic nie czułam, bo nauczyłam się samodzielnie wstrzykiwać dawkę znieczulenia, tak więc obydwoje na korzystnych warunkach zawiązujemy sojusz. Potem czysta formalność, zresztą wszystko w tej branży jest czystą formalnością. Tylko ten duszący smak w przełyku, przyśpieszony oddech jak dym papierosów, niedający spokoju.
Kiedyś nie byłam taka. Pierwszym podstawowym elementem mojego funkcjonowania był właśnie on. Pobudzał receptory mojego ciała i powodował wrzenie mojej krwi, a dziś ta krew rozlewa się po ulicy ściekając rowem do kanałów, gdzie pewnie miesza się z moim i twoim moczem. Pewnie tam jest już zutylizowana na podobieństwo mojej śliny, którą krztuszę się, gdy mnie ktoś dotyka.
Ale to teoretycznie też nie ma znaczenia.
Mocne! Pozdrawiam:)
W kwestii formalnej - trafiło Ci się kilka niewinnych potknięć:pies sika na chodniku znaczyć swoje terytorium - może: by znaczyć, albo: znacząc?
Dalej: a ty będziesz mieć satysfakcję z tego cholerną satysfakcję. Może: a ty będziesz mieć z tego cholerną satysfakcję, albo: a ty będziesz mieć satysfakcję z tego, cholerną satysfakcję (przecinek).
"Z tej najgorszej perspektyw" - uciekło Ci "z", myślę. Żabkę dałbym w cudzysłów."tak więc obydwoje mamy na korzystnych warunkach zawiązujemy sojusz" - albo przecinek po "mamy" albo zawiązany zamiast zawiązujemy. Co myślisz? Ja się nie czepiam, broń boże, tego typu lekkie niedociągnięcia nie przeszkadzają mi w odbiorze tekstu, nie wypaczają go, to tylko takie spostrzeżonka mające na celu zrobienie szlifu, zresztą pewnie ktoś z opiekunów zwrócłby uwagę.
"Czyta formalność" - brak "s". "Oby dwie" - masz oddzielnie, a później "obydwoje" razem, która forma jest ok?
Tyle o formalnościach. Podoba mi się motyw zapachu, nie wiadomo czyjego, skąd pochodzącego.
Pozycja embrionalna zwiastuje rodzenie się czegoś, a raczej kogoś nowego, a może, że ktoś już się narodził. Narodził inaczej. "Wtedy istnieję jako przestrzeń innego człowieka..." - bywały motywem głównym, bywamy i tłem. To jest dobre. Zniszczenie niewinności, nieśmiałości, teoretycznej prawdziwości (to cytaty) są motywami znamionującymi wejście w tzw świat dorosłych ludzi, niekiedy przedwczesnego, ale nie wiem czy akurat o to tutaj chodzi. Mocny jest koniec. Tyle autentyczności zachowujemy w sobie ile napiszemy - niekiedy. Ale to też teoretycznie nie ma znaczenia;-) Pozdrawiam.
Podoba mi się emocjonalność tego tekstu. To jest plus Twojego pisania - piszesz tak, jak czujesz. A czujesz całą sobą. Pewnie ciężko Ci się z tym żyje, ale wszystko ma swoją cenę, nie? Za nadwrażliwość się płaci, niestety.