To opowiadanie Carvera, przy którym chciało mi się płakać, a potem było mi niedobrze ze strachu. Wszyscy chyba powinniśmy zacząć się bać. Tak byłoby najmądrzej. Siedzę na plastikowym krześle dworcowej poczekalni, kiedy łysy, odrapany gość po raz drugi w ciągu pół godziny cedzi przez brakujące zęby formułkę kończącą się prośbą o zupę dla niego i kolegów. Jego wzrok wbity jest w przestrzeń kilkadziesiąt centymetrów obok mojej głowy i wygląda, jakby spowiadał się przed bogiem, którego nie rozumie ani nie zna, jakby z dnia na dzień nie czuł się tym mniej upokorzony. Huk, brzęk metalu. Dwójka cygańskich dzieci kopie automat, w którym można wygrać komórkę, jednocześnie próbując wcisnąć do niego 20 groszy. Zakażenie, ocieranie ust z brudnego mleka. To nie tak. Maszynki do mięsa zamiast myśli, bez przerwy muszę otwierać oczy. Powiew chłodu od drzwi wejściowych i twardy but ochroniarza. Spać nie wolno. Wyciągam książki z plecaka, nie jestem jednym z nich, tłumaczę, ale nie wierzy i ja chyba też nie. Znów mdłości, zginam się wpół i upuszczam wszystko z kolan. To opowiadanie Carvera, po którym zwymiotowałem. Poprawi się? „To nie jest właściwie postawione pytanie” – szepczą notatki z dna plecaka i czuję się jakbym zdał egzamin. Kierkegaard nazywał to ironią, ale on w gruncie rzeczy był chrześcijaninem, uczył się lęku od najmłodszych lat, cierpliwie. „Przyznano już literackie Nagrody Nobla” – powtarzam cicho głuchemu po przeczytaniu jego wizytówki i poruszającej historii z wytłuszczoną frazą „3 zł”. Każdy pisze o śmierci, jak potrafi. Drżę z zimna, ludzie wchodzą do środka. Mięso wydostaje się z drugiego końca maszynki.
Nie do końca jestem pewna, czy załapałam całość, ale tekst jest świetny. Przede wszystkim niezwykle plastyczny opis bezdomnego i dosłownie kilka słów poświęconych głuchemu - fragmenty krótkie, ale w pełni uświadamiające, jak ci ludzie żyją.
PS W przedostatniej linijce, po "śmierci" powinien być przecinek.
Ja w ogóle bardzo lubię pierwsze zdania, bo myślę, że po tym pierwszym zdaniu właśnie można poznać dobrego pisarza, zwłaszcza w tej szalonej dobie Internetu, kiedy czytamy tak dużo tak bardzo bezwartościowych rzeczy.
Więc Tobie się udaje, Reg. Udaje Ci się zafrapować, udaje Ci się zmusić mnie do doczytania tekstu do końca. I owszem, na tle tekstów ukazujących się na Wywrocie ostatnimi czasy ten się wyróżnia.
Ale tak ogólnie, to się nie wyróżnia. To są ciekawe zapiski Człowieka Piszącego przygotowującego się do napisania jakiegoś znaczniejszego tekstu, tak sobie myślę.
Się ukrywasz pod nowymi wcieleniami, to się nie dziw, że nie nadążam :)