Osuwasz się w znane zagłębienie fotela. Przyjmuje cię, miękko, łagodnie. Ciało rozpoznaje dawne kształty. Umysł automatycznie zwalnia, dystansuje się od zgiełku otaczającego świata, jego pośpiechu, konieczności załatwiania niezliczonych spraw, stawiania czoła rozlicznym przeszkodom, ludziom, którzy nie myślą tak jak ty.
Rozszalałe emocje nad którymi trudno zapanować, tu stają się ciszą i spokojem. Fotel jest wygodny. Dostosowany do twego ciała ergonomicznie, niemal jak druga skóra. Latami wyciskałeś w nim swój kształt. Zagłębienie w oparciu, na plecy, w podłokietnikach, nawet kark ma swoje niewielkie wgłębienie, aby głowa mogła opaść swobodnie i oprzeć się tak jak lubisz. Podparty rozluźniasz mięśnie całkowicie. Usypiasz czujność. Bezpieczeństwo znanych kształtów. To daje ci ten fotel.
Osiadasz coraz bardziej bezwładnie. Przychodzi sen. Stary przyjaciel, który działa jak kasownik. Odcina smutek, zwątpienie, strach, żal, przeszłość.. Stawia bezpieczne pomosty do kolejnych godzin. Zasypiasz. Budzisz się. Mościsz się wygodniej w zagłębieniach. Znów zasypiasz. Matka, żona, kochanka – nie wiadomo która - podaje obiad. Czas ucieka. Powtarzalność snu, jawy, wygody fotela, zaczynają nudzić Myślisz czy nie warto by wstać. Pójść tam, gdzie tętno przyspieszy. Wyostrzy się wzrok i zmysły.
Podejmujesz decyzję. Wstajesz… Próbujesz wstać. Mięśnie prężą się w wysiłku. Fotel jednak trzyma w objęciach. Z bezpiecznej przystani stał się nagle więzieniem. Ty więźniem. Jakże trudno teraz porzucić wygodne zagłębienia. Jak trudno przemieścić się z ich otulających jak kokon kształtów. Dawno nie używane mięśnie zwiotczały, brak im napięcia i hartu. Zbierasz siły. Zaciskasz zęby. Uda się. Na pewno się uda.
Walka z fotelem zaczyna być ekscytująca. Zaciekawia. Czujesz przypływ adrenaliny. Jak hazardzista stawiasz na siebie, jak na konia w wyścigach. Jesteś koniem i obserwatorem. Zmagasz się z materią. Policzki płoną, ciało wibruje. Emocje rosną. Rodzi się euforia. Zatraca perspektywa. Koń - Obserwator. Hazardzista.
Jeszcze trochę, jeszcze jeden zryw, jedna prosta, zakręt, rów z wodą i FINISZ!
Jednak koń nagle traci impet. W umyśle rodzi się pytanie: wygram, ale co dalej? Stanę na własnych nogach? Niczym nie podparty? Jak to? To możliwe?
Miejsce euforii zajmuje strach. Dławi, rozszerza oczy. Włosy stają dęba. Oddech, choć dalej przyspieszony zmienia tempo. Panika – trzeba będzie żyć. Naprawdę.
Hazardzista zamyka oczy. Koń zawraca do stajni. Parę metrów przed metą wybiera owies już, zamiast owsa i laurów potem.
Wiotczeją mięśnie. Stary, dobry fotel otacza ramionami. Znajome zagłębienia dopasowują się na powrót do ciała. Pot, który wcześniej zalewał oczy, wysycha. Nawet nie wiesz - wygrałeś czy przegrałeś. Przecież to twoja decyzja. Odpoczynek. Należy ci się. Po takim wysiłku! Rodzina szykuje obiad.
Zamykasz oczy i osuwasz się w sen.
Do następnego razu.
tekst - jak dla mnie - naciągany i pisany pod "jakiś" pomysł, ale kiepsko zrealizowany
I tak, masz rację- tekst pisany pod wpływem pewnej obserwacji :)
Do poprawy:
• „Rozszalałe emocje ,” – bez spacji przed przecinkiem;
• „wgłębienie aby głowa” – przecinek po „wgłębienie”;
• „się tak jak lubisz” – przecinek po „tak”;
• „Bezpieczeństwo znanych kształtów daje ci ten fotel” – niezbyt zgrabne zdanie, sugeruję przeredagować. Niepotrzebna dodatkowa spacja po „bezpieczeństwo”;
• „która- podaje” – spacja po „która”;
• „wygody fotela, zaczyna nudzić Myślisz czy” – „wygody fotela zaczynają nudzić. Myślisz, czy”;
• „Walka z fotelem zaczyna być ekscytująca” – brak wcięcia akapitowego w tym akapicie;
• „na siebie jak” – przecinek po „siebie”;
• „obserwatorem. Zmagasz się z materią” – niepotrzebna dodatkowa spacja po „obserwatorem”;
• „Koń- obserwator” – powinno być „Koń – obserwator” czy „Koń. Obserwator”?
• „prowadzenie a koń” – przecinek po „prowadzenie”;
• „Hazardzista wychodzi na prowadzenie a koń nagle traci impet” – czy na pewno tak? Bo zdanie to sugeruje, że koń ścigał się z hazardzistą, co z poprzednich akapitów nie wynika;
• „zalewał oczy wysycha” – przecinek po „oczy”;
• „wygrałeś, czy” – bez przecinka po „wygrałeś”.
Słuszne uwagi. Pozmieniałam. Czy tak lepiej? Zdanie pierwsze rozbiłam, choć rozważałam zmianę innego rodzaju, ale to Bezpieczeństwo jednak chciałam aby było wysunięte na plan pierwszy. W drugim przypadku, gdzie tez miałaś rację, po prostu zrezygnowałam z Hazardzisty. On już nie był istotny w tym momencie. Rzeczywiście trochę się poplątałam usiłując krótkimi zdaniami i bez rozwlekania i zbytniego tłumaczenia uzyskać ten efekt stawiania na konia. Tych emocji wewnątrz- wygra, nie wygra.
Cieszę się, że podoba ci się ta próba dynamizacji statecznej sytuacji ;)
To metafora strachu, która zjada niejedną osobę. Jedną nieco mniej, a inną czasem całkowicie paraliżuje doprowadzając do depresji.
Cieszę się, że moje uwagi okazały się przydatne :)
nie będę wyszczególniał, bo musiałbym zacytować każdą "opisówkę", gdzie aż ciśnie się na klawiaturę system współuzależnienia (bez wskazywania dominanta), co gdyby zostało napisane jako felieton, to mogłoby wywrzeć nawet "pozytywne" wrażenie. A tak, jednostajnie utrzymany ton opisywania bezradności, nachalnego wręcz ukazywania zmagań wali owym infantylizmem w jakim grzęzną osoby nieumiejące poradzić sobie z zaistniałą - wbudowaną w codzienność barierą.
a tak jest typowo "wizualizacyjny" obrazek, który niczego ponad empirykę lub fantazje "autora" nie wnosi