Wieczorem, w obcym mieście, szedłem
ulicą, która nie miała imienia.
Coraz głębiej zanurzałem się w obcość,
w gęstą wiosnę, po stopniach kamiennych.
Padał ciepły deszcz i ptaki śpiewały
cicho; czułość była w ich głosach dalekich.
Syreny statków płakały w porcie,
żegnając się z ziemią znajomą.
W otwartych szeroko oknach kamienic
stały postaci ze snów moich i twoich,
i wiedziałem, że idę w przyszłość, w epokę
minioną, jak pielgrzym do Rzymu.
Ciepły deszcz
Zagajewski Adam
Inne teksty autora
Zagajewski Adam
Zagajewski Adam
Zagajewski Adam
Zagajewski Adam
Zagajewski Adam
Zagajewski Adam
Zagajewski Adam
Zagajewski Adam
Zagajewski Adam
Zagajewski Adam
Zagajewski Adam
Zagajewski Adam