Senna - złocista wyspa. Na niej śród zieleni
Zamek. Na baszcie - jasna królewna - w okienku
Z oddali mię przyzywa białą chustą w ręku -
Pójdź - śpiewa - pójdź! tu cisze znajdą potępieni.
Lecz morze wokół huczy, lecz morze się pieni.
Okręt mój opętany płynie w dzikim lęku.
Słyszę echa okropne wszechistnienia jęku -
Pedzę w dal, precz od wyspy, we mgły, po bezdeni.
Widma gonię nieznane, kresy bezpromienne,
Królewna mi zniknęła jak marzenie senne -
Którego więc już nigdy - nigdy nie zobaczę!
Okręt mknie: maszty czarne jak krzyże cmentarne,
A żadle ma z purpury niby krew. A gwarne
Szaleją dookoła morskich burz rozpacze.