Literatura

DWOJE LUDZIEŃKÓW (wiersz klasyka)

Bolesław Leśmian

Często w duszy mi dzwoni pieśń, wyłkana w żałobie,

O tych dwojgu ludzieńkach, co kochali się w sobie.



Lecz w ogrodzie szept pierwszy miłosnego wyznania

Stał się dla nich przymusem do nagłego rozstania.



Nie widzieli się długo z czyjejś woli i winy,

A czas ciągle upływał - bezpowrotny, jedyny.



A gdy zeszli się, dłonie wyciągając po kwiecie

Zachorzeli tak bardzo, jak nikt dotąd na świecie!



Pod jaworem - dwa łóżka, pod jaworem - dwa cienie,

Pod jaworem ostatnie, beznadziejne spojrzenie.



I pomarli oboje, bez pieszczoty, bez grzechu,

Bez łzy szczęścia na oczach, bez jednego uśmiechu.



Ust ich czerwień zagasła w zimnym śmierci fiolecie,

I pobledli tak bardzo, jak nikt dotąd na świecie!



Chcieli jeszcze się kochać poza własną mogiłą,

Ale miłość umarła, już miłości nie było.



I poklękli spóźnieni u niedoli swej proga,

By się modlić o wszystko, lecz nie było już Boga.



Więc sił resztą dotrwali aż do wiosny, do lata

By powrócić na ziemię - lecz nie było już świata.

niczego sobie 1 głos
1 osoba ma ten tekst w ulubionych
przysłano: 5 marca 2010

Bolesław Leśmian

Inne teksty autora

W malinowym chruśniaku
Bolesław Leśmian
Szewczyk
Bolesław Leśmian
W zakątku cmentarza
Bolesław Leśmian
Dwoje ludzieńków
Bolesław Leśmian
Żołnierz
Bolesław Leśmian
[Ja tu stoję za drzwiami...]
Bolesław Leśmian
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca