GAD

Bolesław Leśmian

Szła z mlekiem w piersi w zielony sad,

Aż ją w olszynie zaskoczył gad.



Skrętami dławił, ująwszy wpół,

Od stóp do głowy pieścił i truł.



Uczył ją wspólnym namdlewać snem,

Pierś głaskać w dłonie porwanym łbem,



I od rozkoszy, trwalszej nad zgon,

Syczeć i wić się i drgać, jak on.



Już me zwyczaje miłosne znasz,

Zwól, że przybiorę królewską twarz.



Skarby dam tobie z podmorskich den,

Zacznie się jawa - skończy się sen!



Nie zrzucaj łuski, nie zmieniaj lic!

Nic mi nie trzeba i nie brak nic.



Lubię, gdy żądłem równasz mi brwi

I z wargi nadmiar wysysasz krwi,



I gdy się wijesz wzdłuż moich nóg,

Łbem uderzając o łoża próg.



Piersi ci chylę, jak z mlekiem dzban!

Nie żądam skarbów, nie pragnę zmian.



Słodka mi śliny wężowej treść -

Bądź nadal gadem i truj i pieść!

Inne teksty autora

Bolesław Leśmian
Bolesław Leśmian
Bolesław Leśmian
Bolesław Leśmian
Bolesław Leśmian
Bolesław Leśmian
Bolesław Leśmian
Bolesław Leśmian
Bolesław Leśmian
Bolesław Leśmian
Bolesław Leśmian
Bolesław Leśmian
Bolesław Leśmian
Bolesław Leśmian