Niechętnie

Ewa Lipska

 

A gdybym umarła naprawdę - nic by się nie działo.

Zebrałaby się rodzina z czarnymi chorągwiami.

Może by się im nawet przez chwilę płakać udało.

Słońce szłoby normalnie. A dzieci machając nogami

siedziałyby wysoko na chmurach.

Nikt nie przerwałby dzwonków spotkań telefonów

wyborów nowego Napoleona nowego Chagalla

nowego kapelusza na lato. A stara

Biblia byłaby nadal starą.

 

Może byś usiadł na chwilę

otworzył na oścież ręce

i patrzyłbyś patrzyłbyś patrzyłbyś.

Przez chwilę tylko. Nie więcej.

 

Dlatego

umieram niechętnie.