Przechadzka

Jan Andrzej Morsztyn

Czy z mej namowy, czy-li z dobrej woli
Chciała Kasieńka na folwark do roli
Albo na łąki kwitnące do siana
I do dobytku przechodzić się z rana,
Żeby jej czas zbiegł i w ciepłe południe
Blisko siedziała gęstwiny i studnie,
I mówi: "Pójdźmy kwiatki rwać rozliczne
I z wymion krowich pożytki brać mleczne".
Jam rzekł: "Nie chodźmy, bo ja z kwiatków szydzę
Oprócz tych, które na twych wargach widzę,
I na mleko mię darmo insze prosisz,
Prócz tego. które na płci swojej nosisz".
Jakoż gdy na pstrej murawie usiadła
I kwiatków krwawych za uszy nakładła.
Zgasł przy rumianej szkarłat ich jagodzie,
Polna zniknęła przy ludzkiej urodzie;
Jak zaś odkrywszy ręce po ramiona,
Wyciskać w skopce poczęła wymiona,
Nie znać rąk było przy mlecznym promyku,
Tylko się zdały białe mleko w mleku.
I tak mam, Kasiu, gdy cię z sobą biorę,
I łąkę z kwieciem, i z mlekiem oborę.

Inne teksty autora

Jan Andrzej Morsztyn
Jan Andrzej Morsztyn
Jan Andrzej Morsztyn