ELEGIA NIEMOCY

Józef Czechowicz

stąpają posłowie nocy

w ciężkich szatach z buczackich makat

szafirowy żwir spod karocy

zaskakał

idę z orszakiem jesiennym

bulwie j ą poetom śpiewy

ciemny

prycha koń we skrzydłach ogniobrewy



w dolinie tej za liściem liść

jak pieczęcie spadają na rude traw niebo

iść dokąd iść

z wierszem jak dym niepotrzebnym



posługiwały mi burze

widziałem dno

cień mnie swym głosem urzekł

apokalipsą zbudził

czy to

jest sprawa ludzi

opowiadać komu

nucę

powinien bym błyskać i grzmieć

tak oto snują się słowa listopadowe

szemrzące sennym listowiem

o czas

o ręce puste

nie mieć białego gromu

a chmurę mieć

Inne teksty autora

Józef Czechowicz
Józef Czechowicz