Dzikie dzieci

Krzysztof Siwczyk

Jesień w kościele Jeszcze nie grzeją Zimno

Stoję przed krzyżem koloru zakalca

Wypłukane do żywego metalu - milionem dotyków -

stopy Chrystusa są zziębnięte jak poręcze

w porannych autobusach

 

Do kościoła wchodzi dwójka dzieci piszcząc

styropianem znalezionym obok sklepu meblowego

Kończą jeść słonecznik Zamykają poitną

jakiś brzydki kawał i icichną

zatrzymując się przed Chrystusem

 

Nagle dziewczynka z tłustymi włosami i

napuchniętymi węzłami chłonnymi podchodzi

do Chrystusa i zaczyna Go łaskotać

w kierunku od pięt do najmniejszego palca

Chłopak melduje o wyrazie twarzy łaskotanego

 

Nie wiem dlaczego ale podchodzę do nich i

już razem łaskoczemy różnymi technikami

zmarzniętego Boga Odczekujemy chwilę i dalej

Postanawiamy robić to tak długo

aż coś się zmieni

 

Czekamy nie mówiąc do siebie

Nasłuchujemy

 

Czekam

Nasłuchuję

Inne teksty autora