Spojrzystość

Bolesław Leśmian

Rozełkanych rusałek nagle sto tysięcy
Wypłynęło na księżyc, by istnieć mniej więcej.

Wodo, wodo --- gdzie jesteś? Tu jestem gdzie płynę!
Pogłaskały powierzchnię, miłując głębinę.

Ile ciał --- tyle smutków... A woda spojrzysta,
By zobaczyć je do cna --- ze świateł korzysta.

Bada światłem, a sprawdza umówionym cieniem,
Falując aż do brzegu podwodnym spojrzeniem.

Ale to --- nie spojrzenie! To raczej --- spojrzystość.
Co nie może tam dotrzeć, gdzie łka rzeczywistość.

Ślepym srebrem zaledwo spojrzyścieje w światy,
Srebru śni się, że szumi i polewa kwiaty.

Woda roi, że mgły się za ręce w blask wiodą,
Lecz ciał zlękłych nie widzi. Co począć z tą wodą?

Okna twoje --- otwarte. Sny oczu nie strzegą,
A ty na mnie nie patrzysz. Dlaczego, dlaczego?

Inne teksty autora

Bolesław Leśmian
Bolesław Leśmian
Bolesław Leśmian
Bolesław Leśmian
Bolesław Leśmian
Bolesław Leśmian
Bolesław Leśmian
Bolesław Leśmian
Bolesław Leśmian
Bolesław Leśmian
Bolesław Leśmian
Bolesław Leśmian
Bolesław Leśmian
Bolesław Leśmian