Narodzie, głupią mądrością chłubliwy
I błędom zmyślnym wierzyć uporczywy,
Mnóstwem gwiazd ślicznych niebo ozdobione
Obacz, a smysły wżdy oświeć zaćmione!
Poznasz, że mądrym, że jest wiekuistym
Pan, co ma pałac na sklepie ognistym,
W którym zawiesił i wietrzne próżności
I możną wodę zniósł z ziemnej ciężkości.
W pewne godziny dzień - nocy cieniowi,
W pewne godziny noc zstępując dniowi
Świadczą swym biegiem, tak porządnie zgodnym,
Że nie trafunkiem świat stanął przygodnym.
Nieba machina tak zgodnie sprawiona,
Że mądrość Pańska, że moc nieskończona
Wiecznie ją rządzi, woła, a po wielkim
Świecie jest słyszny głos i uszom wszelkim.
Bo w żadnym kącie świata mieszkanego
Nie masz narodu tak sprośnie grubego,
By wżdy nie baczył, iże prawo rządzi
Niezmylne niebem, bo nigdy nie błądzi.
Kto się, gdy nieba chmura nie zakrywa,
Patrząc na jasnych gwiazd blask nie zdumiwa?
Abo gdy światłem uderzy go w oczy
Słońce, ognistym gdy się kołem toczy?
Które, gdy z łoża powstawa swojego,
Jak oblubieniec obleczon z szczyrego
Złota ubiorem, a wieniec z kamieni
Kosztownych sprawion głowę mu promieni.
Do kresu swego nic niezmordowany
Gwałtem się wali: dobrze przyrównany
Kształtem i siłą, i pędem onemu
Jest obrzymowi, sto rąk mającemu.
Od wschodu bieżąc aż tam, gdzie powstawa
Noc ciemna, gwiazdom światłości dodawa
I, co jest kolwiek tu, na niskiej ziemi,
Wspładza i żywi płomieńmi swojemi.
Ale porządek na wysokim niebie
Nie tak patrzących myśl ciągnie do siebie,
Jak zakon, Panie, Twój ku przystojności
Nakłania smysły i psuje chciwości.
Twe obietnice odmiany nie znają
I światłem prawdy serca utwierdzają;
A tak nas karzesz, gdyć który przewini,
Że w nim pożytek Twa święta kaźń czyni.
Twe przykazanie oczy nam zabawia
Wdzięczną radością i szczyrą ustawia,
Panie, Twą chwałę, której nie naruszy
Starość, co zębem stalnym wszytko kruszy.
Przy Twych dekretach prawda z pobożnością
Zawsze przebywa, strzegąc ich z pilnością,
Które są słodsze nad miód i nad złoty
Kruszec ważniejsze i rzadkie klejnoty.
Przeto ich w sercu swym sługa Twój, Panie,
Słusznie pilnować nigdy nie ustanie,
Wiedząc nagrodę, którąś Ty zgotował
Każdemu, stale kto ich będzie chował.
Lecz błędy wszytkie kto swe wiedzieć może?
Ty mię sam oczyść, wiekuisty Boże,
I wniwecz obróć moje wszytkie złości,
Którymim zmazań prócz mej wiadomości,
A daj, by pychy Tobie brzydkiej siła
Do serca mego nigdy nie wchodziła;
Tak mię na wieki, prócz trudności wszelkiej,
Oków pozbawisz bezbożności wielkiej.
Słowa ust moich, myśl serca mojego
Pokorną przyjąć racz uniżonego,
Proszę, o Panie! Bo Tyś jest zbawieniem,
Bogiem, nadzieją i mym wspomożeniem.
Pieśń I na psalm Dawidów XIX / Coeli enarrant gloriam Dei
Mikołaj Sęp Szarzyński
Inne teksty autora
Mikołaj Sęp Szarzyński
Mikołaj Sęp Szarzyński