To nie prawda, że jesteśmy mięso,
Które przez chwilę gada, rusza się, pożąda.
Mylne są plaże z mrowiem obnażonych ciał
I tłumy na ruchomych schodach metra.
Na szczęście nie wiemy, kim jest ten człowiek obok.
Może być bohaterem świętym, geniuszem.
Ponieważ równość ludzi jest urojeniem
I kłamią tablice statystyk,
Na mojej własnej potrzebie urojeniem
Opieram przekonanie o co dzień odnawianej hierarchii.
Stąpam po ziemi chroniącej wybrane popioły,
Choć nie będą trwać dłużej niż popioły innych.
Przyznaję się do wdzięczności i podziwu,
Ponieważ brak powodu, żeby wstydzić się szlachetnych uczuć.
Obym okazał się godnym wysokiej kompanii,
I szedł z nim, niosąc połę królewskiego płaszcza.