I żółte z zielonego dębu sączyły się miody
Owidiusz
Mityczne miody piłem,
Głowę w laury stroiłem,
Byle nie pamiętać.
Wędrowałem niewinny,
Czuły i dobroczynny
Aż po klepsydrę i cmentarz.
Ale przed Tobą, Panie,
Na nic moje staranie
O imię sprawiedliwego.
Natura moja czarna,
Świadomość piekła warta,
I uraźliwe ego.
Takiego mnie Ty chciałeś,
Do twoich prac wezwałeś,
Nieszczęśnika.
I tak się niedorzeczny
Żywot i w sobie sprzeczny
Zamyka.