Wydobyć się z myśli o swojej osobie, to pierwsza rada w depresji. Przenoszę się dlatego w rok 1900. Ale jak porozumieć się z państwem umarłych? Wpatruję się w lustra, w korytarze luster odbitych w lustrach. Tam mignie kapelusz z rajerem, falbany, albo biel nagości w półmroku, Mariona, Stefania, Lilka czeszące długie włosy. Jeżeli wypadły poza czas i przestrzeń, powinny być tam, gdzie cesarz Tyberiusz, albo łowcy bizonów sprzed lat dwunastu tysięcy. Ale one ciągle blisko i tylko oddalają się, powoli, rok za rokiem, jakby dalej brały udział w naszym nieczystym balu. |