Druga rocznica

Achmatowa Anna

 

O, nie, nie wypłakałam ich,

One wezbrały we mnie same

I wszystko mija przed oczami

Już bez nich dawno, wciąż bez nich.

 

Bez nich zadręcza mnie i dusi

Cierpienia i rozłąki ból...

Przenika krew i pali, suszy

Ich spalająca wszystko sól.

 

Roi mi się: w czterdziestym czwartym,

Czy to nie w czerwca pierwszy dzień -

Jak na jedwabiu wpółprzetartym

Zjawił się twój męczeński cień.

 

Jeszcze na wszystkim pozostało

Znamię niedawnych burz i klęsk

I ja swe miasto też ujrzałam

Przez tęczę mych ostatnich łez.

 

1 czerwca 1946, Leningrad.

 

 

tłum. Bohdan Ostromęcki