O te sztuczne ognie ze stali
Jakież to oświetlenie piękne
Kwatermistrz po mistrzowsku pali
I zaprawia odwagę wdziękiem
Dwie różowo świecące kule
Kobiece piersi spod agrafki
Wyjrzały bezczelnie i czule
Nagrobek
ON KOCHAĆ POTRAFIŁ
W oświetlonym lesie poeta
Leżąc ogląda obojętnie
Z odbezpieczonym pistoletem
Różę która z nadziei więdnie
Myśli jakie róże miał Sadi
I skłania głowę niespodzianie
Bo róża mu szeptem sprowadzi
Miękkiego biodra falowanie
W powietrzu jest alkohol mocny
Wyciąg gwiazd pączkowych aż nuży
Pociski sieją zapach nocny
Gdzie do snu się oko twe mruży
Pośmiertny rozpad róży
Jakież to oświetlenie piękne
Kwatermistrz po mistrzowsku pali
I zaprawia odwagę wdziękiem
Dwie różowo świecące kule
Kobiece piersi spod agrafki
Wyjrzały bezczelnie i czule
Nagrobek
ON KOCHAĆ POTRAFIŁ
W oświetlonym lesie poeta
Leżąc ogląda obojętnie
Z odbezpieczonym pistoletem
Różę która z nadziei więdnie
Myśli jakie róże miał Sadi
I skłania głowę niespodzianie
Bo róża mu szeptem sprowadzi
Miękkiego biodra falowanie
W powietrzu jest alkohol mocny
Wyciąg gwiazd pączkowych aż nuży
Pociski sieją zapach nocny
Gdzie do snu się oko twe mruży
Pośmiertny rozpad róży