"Epilog"

Charles Baudelaire

Z sercem pełnym radości wszedłem na wzniesienie,
Skąd widać miasto w jego rozległości całej,
Szpital, lunapark, czyściec, piekło i więzienie,

Gdzie wszystkie potworności jak kwiat wybujały,
Ty wiesz, patronie mojego strapienia, Szatanie,
Że oczy me łez pustych wylewać nie chciały,

Lecz jak stary rozpustnik, potwornym kochaniem
Chciałem się upić w starej gamratki ramionach.
Jej czar piekielny odmładza mnie nieprzerwanie.

Ty, co śpisz jeszcze, w płótna świtu otulona,
Ciężka, kaszląca, albo pyszna w lamowanych
Szczerozłotem mrocznego wieczoru zasłonach.

Kocham cię, o, stolicy hańby! Kurtyzany,
Bandyci, często ofiarujecie rozkosze,
Których smak jest grubiańskim profanom nie znany.

tłum. Mieczysław Jastrun

Inne teksty autora

Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire