"Słońce"

Charles Baudelaire

Nędznymi przedmieściami, gdzie w oknach rolety
Skrywają przed oczami miłosne sekrety,
Gdzie okrutnego słońca bezlitosne ciosy
Godzą w miasta i pola, i dachy i kłosy,
Wędruję pochłonięty dziwacznym ćwiczeniem:
Za rymem uganiając się jak za zbawieniem,
Na słowach potykając się jak na kamieniach,
Czasem na wers trafiając przeczuty w marzeniach.

Ten życiodajny ojciec, w energię bogaty,
Rodzi na łąkach wiersze podobnie jak kwiaty,
Rozpędza nasze troski niczym niepogodę,
A ule i umysły napełnia nam miodem,
Kalekę tak ogrzewa, że aż śnić zaczyna
I śmieje się radośnie jak młoda dziewczyna,
Zbożom każe dojrzewać i bujnie się plenić
W wiecznym sercu, co zawsze pragnie się zielenić!

Kiedy niczym poeta odwiedzić chce grody,
Nawet najlichszym rzeczom dodaje urody,
I wchodzi po królewsku, bez trąb i dworaków,
Zarówno do pałaców, jak i do baraków.

Inne teksty autora

Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire