Kara za pychę

Charles Baudelaire

XVI
Kara za pychę

W tych dziwnie pięknych czasach, gdy jak krzew wspaniały
Telogia kwitnęła całą pełnią chwały,
Mówią, że pewien doktor, geniusz nad geniusze,
- Kiedy już był przekonał obojętne dusze,
Kiedy je był poruszył w ich głębi ospałej
I kiedy był już przebył do niebiańskiej chwały
Dziwne, jemu samemu nieznajome drogi,
Gdzie jeno czystych Duchów pływają załogi -
Jak ci, co zbyt się wspiąwszy wzwyż, tracą rozumy,
Zawołał, opętany od szatańskiej dumy:
"O Jezu, mały Jezu! wzniosłem cię na szczyty!
Lecz gdybym chciał był razić po piersi odkrytej
Przez twój puklerz - miast chwały miałbyś hańbę śmieszną
I dotąd byłbyś tylko poczwarką ucieszną!"

Umysł mu się pomącił w temże mgnieniu oka;
To słońce wnet przyćmiła żałobna powłoka;
W mózgu mu się chaosu toczy burza trwożna.
Świątynia ongi żywa, pełna ładu, można,
Taką wybuchająca chwałą pod sklepienie -
Dzisiaj opanowana przez mrok i milczenie,
Jako bywa, gdy klucze się zgubi w piwnicy.
I odtąd był podobny zwierzętom z ulicy.
I gdy szedł, nic nie widząc, przez pola w zieleni
I las, nie odróżniając wiosny od jesieni,
Brudny, zbyteczny niby zepsute przedmioty -
Cieszył dzieci i budził śmiechy wśród hołoty.

tłum. Czesław Jastrzębiec-Kozłowski

 

 

 

 

 

 

 

Inne teksty autora

Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire