Księżyc urażony
Luno, którą wstydliwie czciły nasze dziady!
Z sinych pól, gdzie za tobą jak promienny harem
Hufy gwiazd wyłuskanych zdążają bezmiarem,
O moja stara Cyntio, świeczniku mój blady,
Czy widzisz na tapczanach kochanków gromady?
Jak kochanki błyskają przez sen ustek czarem?
Jak poeta nad pracą kiwa czołem starem?
Na pożółkłych trawnikach jak się parzą gady?
Lekką stopą, w domino złociste ubrana,
Czy pomykasz jak dawniej od nocy do rana
Zwiędłego Endymiona pieścić, Luno miła?
- Dziecię nędznego wieku, widzę twoją matkę,
Która w lustrze ogląda gorzkich zmarszczek siatkę
I bieli umiejętnie pierś, co cię karmiła!
tłum. Czesław Jastrzębiec-Kozłowski