Neuroza. Bohater nowoczesności-Charles Baudelaire w krytyce Antoniego Langego

Charles Baudelaire

Paweł Wojciechowski
Neuroza. Bohater nowoczesności
Charles Baudelaire w krytyce Antoniego Langego

Lange z widocznym upodobaniem mówi o tej postaci,[tj. o autorze Podróży – przyp. P.W.] w której zogniskowało się całe niezdrowie, cała newroza wieku – stwierdzano w „Tygodniku Mód i Powieści”. [1] Istotnie, dla krytyka Baudelaire jest znakomitym reprezentantem epoki upadku i rozkładu, jest jej dzieckiem(Karol Baudelaire, s.31). [2] Głębokie zanurzenie w klimacie swego czasu, badanie go i rozpoznawanie nie prowadzi jednak poety do oswojenia tego, co ów czas implikuje i zapowiada. Symbolem nieoswojenia, a zarazem emblematem epoki zmierzchu (ib.) jest w jego wypadku neuroza.

Oto mistrz dziwny i wielki, – inicjuje Lange wewnętrzny portret Baudelaire’a – którego wzrok jest równie ponury, jak magnetyzujący (...). Duch zapatrzony w siebie, wrażliwy i czujny; duch, który jest sam sobie raną i nożem, (...) ofiarą i katem, krwią i sączącym krew upiorem (...), duch analizy melancholicznej, przechodzącej w chorobliwą newrozę. (ib., s. 3)

Introspekcja, jako zasada procesu poznawczego, nie służy jednak poecie tylko do badania przestrzeni własnej duchowości. Posługiwanie się tą metodą ma doprowadzić go do odkrycia zjawisk rządzących epoką, w której przyszło mu tworzyć. Dzięki takiemu oglądowi, Baudelaire zyskuje możliwość określenia natury rzeczywistości, pod wpływem której pejzaż jego wewnętrznych doznań przybrał labiryntowy kształt. Ma przy tym, dość odwagi, aby uświadomić współczesnym pewne uczucia, co jak uśpione węże, w najtajniejszej głębi ich ducha spoczywały.(ib., s. 4). Krytyk podkreśla, że rozpoznawaniu dookolnego świata nie towarzyszy dążenie do zespolenia jego elementów, pierwotna skłonność do analizowania nie przechodzi w pragnienie syntezy. Autor Kwiatów zła nie syntetyzuje, nie porządkuje rzeczywistości, nie skupia też w sobie wszystkich drgnień swego czasu, (...) czuje się zbyt odosobnionym, zbyt wyróżnicowanym, aby mógł odczuwać wszystkie uderzenia serca swego otoczenia.(ib., s. 36) Nie stoi on, jak niegdyś Wiktor Hugo [3], we wnętrzu społeczeństwa, lecz naturę jego podskórnych ruchów, transformacji i chorób odczytuje z zewnątrz. Ta izolacja nie wynika jednak z obojętności wobec zbiorowości, lecz z nadmiernej intensywności przeżywania dookolnego świata, a więc i życia zbiorowego. Baudelaire nie jest, jak zobaczymy, samotnikiem z wyboru, lecz raczej z konieczności, jest niejako skazany na alienację przez właściwości własnej osobowości. [4] Należy on, zdaniem Langego, do twórców, (...) których wrażliwość wchłania wszystkie newrozy wieku – którzy w złośliwym darze natury otrzymali bolesną skłonność do bezustannej samoanalizy; których dusza wiecznie czuwa, więc wiecznie cierpi; którzy utracili wszelką wiarę i nadzieję; którzy nie chcą kłamać; którzy widzą bezsilnie, jak pierwotna jednolitość ich ducha stacza się ku rozstrojowi – ci stoją samotni, pełni goryczy i coraz dalsi od swego otoczenia.(ib., s. 36)

Znakomitym dopełnieniem tej charakterystyki jest pochodzące z Sartora resartusa rozpoznanie Carlyle’a: W każdej najmądrzejszej duszy znajduje się cały świat wewnętrznego szaleństwa, autentycznego Królestwa Demonów: z którego, w istocie, wewnętrzny świat Mądrości został twórczo zbudowany, i teraz spoczywa na nim, podobnie jak na swych mrocznych fundamentach spoczywa cała zamieszkała, ukwiecona skorupa ziemska. [5]

Wydaje się, że mądrość Baudelaire’a zakorzeniona jest głęboko w tak pojętym obłędzie oraz, że osamotnienie jest jego prostą konsekwencją. Autor Powinowactw stanowi w każdym razie uosobienie jednego ze znaków swego czasu – neurozy i wokół odkrywania oraz interpretacji coraz to nowych jej postaci koncentruje się jego twórczy wysiłek.

O osobliwości poezji prekursora symbolizmu decyduje jednakże więcej czynników. W sferze formalnej jest to bezwzględna niemal oryginalność (ib., s. 28) [6], w wymiarze merytorycznym przechodzenie zjawisk w odwrotność (ib., s. 21):

Zamiłowanie bogatej przyrody -– notuje Lange -– prowadzi do zamiłowania miasta. Cześć Boga do bluźnierstwa. Mistycyzm przelewa się w cynizm. Pragnienie ideału -– w nudę i spleen. Pragnienie życia na wyżynach -– w żądzę grobu. (ib., s. 21)

Rdzeniem duchowej konstrukcji Baudelaire’a jest zatem nieustanna walka przeciwieństw, oscylowanie między sprzecznymi postaciami danego psychicznego zjawiska. Dzięki temu jest on w stanie dobadać się w dookolnym świecie jego drugiej, ukrytej, symbolicznej natury; przeniknąć złożoność rzeczywistości, odsłonić jej tajemnicę. Odczuwa on –- powiada krytyk -– niewinność zbrodniarza, zacność prostytutki, podniosłość pijaka, okrucieństwo ideału, mistycyzm okrucieństwa, krwiożerczość miłości, młodość staruszki, piękność potworności, wielkość szatana, zgrozę samowiedzy, rozkosz śmierci: wszystko co stanowi contradictio in adiekto.(ib., s. 23)

Percepcja poety obejmuje całą absurdalność świata, negację tkwiącą w każdym pozytywie, kwadraturę koła, uobecniającą się na wszystkich płaszczyznach rzeczywistości. Rozpoznanie istoty świata nie jest jednak, była już o tym mowa, tożsame z oswojeniem go. Przeciwnie, zwielokrotnia jeszcze poczucie izolacji, braku korzeni, samotności. Samotności przebiegającej w kilku obszarach egzystencji. Antoni Lange świetnie odczytał wszystkie niuanse wpisane w jej ambiwalentną naturę. Twórczość autora Poematów prozą jest w dużej mierze zwierciadłem alienacji, jednoczesnego zanurzenia w nią i niezgody; jest portretem nieuchronnego uwikłania w samotność.

Jesień i zmrok, niewyraźne formy czasu, w których słońce miesza się z ciemnością, pogoda ze słotą, życie z mogiłą, czyniły na nim wrażenie sympatycznych duchów bratnich. Lubił też istoty samotne, w zmroku żyjące, niezależne: sowy i koty.(ib., s. 17)

Fascynowało go zatem to wszystko, co istniało w jakimś pomiędzy, przygranicznie, w spoiwie zjawisk. Tam, w subtelnych załamaniach wrażeń doszukiwał się esencji rzeczywistości. Czując, że dychotomiczna architektura duszy skazuje go na wygnanie ze świata innych ludzi – bo chociaż on dogłębnie pojmował fenomeny ich egzystencji, sam pozostawał niezrozumiały – zwracał się ku krainom zamieszkanym przez zwierzęta. Jednakże wtedy silniej jeszcze odczuwał dualizm własnej natury. Dualizm, który, jak zaznacza recenzent, przebiegał dwutorowo. Pierwotnie rozgrywał się w obszarach samowiedzy, kiedy to:

(...) duch (...) własnego rozdwojenia świadomy (...) wciąż własnym skalpelem samego siebie dysekuje po to tylko, aby nad rezultatem dysekcji rozpaczać (...) (ib., s. 3).

Z rozpaczy rodził się i nieuchronnie do niej prowadził kolejny puls dualizmu. Tworzyło go dążenie do doskonałości i niemożność jej osiągnięcia, oscylowanie między:

(...) ubóstwianiem samego siebie za podniosłość swych pragnień i najgłębszą samopogardą za niemoc ich doścignięcia. (ib., s. 16).

Konsekwencją tego rozdwojenia była drwina z własnych ideałów, poczucie ich groteskowego piękna, ich niebezpiecznej, zwodniczej urody, która mamiła niemożliwym do urzeczywistnienia spokojem, arkadyjską harmonią, odkryciem Eldorado. Świadomość iluzoryczności ideałów, wieczne, niemożliwe do zażegnania rozdarcie sprawiało, że banicja wobec świata innych rozszerzała się na wygnanie wobec siebie samego.

Jedynym antidotum na tę wewnętrzną antynomię miała być poezja. Dzięki niej Baudelaire zaprowadza ład w chaosie swej duszy.(ib., s. 30). Krytyk wskazuje zwłaszcza na trzy momenty jego twórczości:

Naprzód – powiada - w oddaniu własnego temperamentu – co wywołuje wrażenie - Czytelnik czuje, że wszystko, co autor mówi przeszło przez wszystkie jego nerwy i żyły, a mimo to osobistości jego nie widać; nigdzie Baudelaire swoją osobą czytelnika nie nudzi. Szczerość nie prowadzi u niego do egotyzmu.(...) (ib., s. 30).

Ta nadosobistość poezji autora Podróży nie wynika z chęci ukrycia własnych doznań. Jest raczej świadectwem traktowania ich jako miejsce wspólne świadomości pokoleniowej, nieodłączny element aury schyłku wieku. Stanowi niejako publiczny wymiar prywatnej osobowości [7], który w połączeniu z prawdą i szczerością tworzy triadę najważniejszych znamion Carlyle’owskiego bohatera. Lange zauważa, że prawda wyłaniająca się z dzieła francuskiego poety, nie jest wartością uznawaną przez niego za fundament sztuki. Baudelaire mniemał bowiem, że:

(...) poezja jest jedynie dążeniem do harmonii, do wyższego piękna.(...) Jest ona sama sobie celem i środkiem: był on stanowczym wyznawcą sztuki dla sztuki. (ib., s. 29)

Jednak to nie piękno, a owa nie zamierzona przez poetę prawda urzeka odbiorcę jego dzieł. Piękno i harmonia ujawniają się zwykle poprzez obrazy negujące możliwość ich realizacji. Bo nie urodę egzystencji opowiadały utwory Baudelaire’a, a jej skazy – lęki, frustracje, neurozę. Takiego kolorytu poszukiwał w duszy własnej epoki, taką ją widział i taką uczynił przedmiotem swych eksploracji.

W jego twórczości nieskończoność myśli rozsadza skończoność języka (ib., s.32), słowo traci swą dotychczasową merytoryczną przynależność i semantyczną dookreśloność; ma dokładnie to znaczenie, jakie w danej frazie nadał mu twórca. Krytyk doskonale rozpoznaje wewnętrzne prawo tej poetyki: skontaminowanie w nierozerwalną całość heterogenicznych, odmiennych semantycznie elementów tak, że powstaje wrażenie ich niezbędności.

Znajdujemy tu –- stwierdza — pojęcia romantyczne obok terminów matematycznych;(...) bóstwa greckie obok indyjskich; wyrazy gospodarskie obok filozoficznych; kościelne obok medycznych; malarskie obok buduarowych.(...) Nie ma w tym języku (...) słów niepotrzebnych i nic nie znaczących; wszystko jest konieczne, wszystko na swoim miejscu. (ib.)

Ta niezwykła umiejętność władania językiem, zdolność rzeźbienia w słowie tak, by powstał portret duszy z jej najbardziej subtelnymi doznaniami obecna jest w przestrzeni całego dorobku artysty, od rzeczy najdrobniejszych poczynając, na Kwiatach zła [8] kończąc. Kwiaty zła są w refleksji Langego utworem najważniejszym, toteż kiedy przywołuje inne liryki, czyni to jedynie dla potwierdzenia niezmienności odczuć Baudelaire’a, zaświadczenia wewnętrznej koherencji jego poezji. Z jednej strony mamy tu do czynienia ze świadomym zastosowaniem preferowanej przez recenzenta meandrycznej metody rozważań, z drugiej jednak ich intertekstualność otrzymuje nowy wymiar. Kwiaty zła zyskują rangę centrum, wokół którego promieniście rozchodzą się kręgi pozostałych tekstów, dopełniając treści poematu harmonijnie z nimi współgrającymi obrazami. Zobaczmy jaki portret duszy wyłania się ze strof Baudelaire’a? Na jakie jego elementy zwraca krytyk najbaczniejszą uwagę? Wokół jakich momentów egzystencji skupia się spojrzenie banity, nieoswojonego z własną epoką i z sobą samym? Wreszcie, czy nieoswojenie można przezwyciężyć?

- stwierdza krytyk - to Hiobowa księga skarg i rozpaczy ducha ludzkiego, obraz ziemskiego piekła (...)gdzie cierpie nie jest jedynem szlachectwem, które nigdy nikomu odebranem nie będzie[podkr. A.L.]. (ib., s. 5) Źródłem cierpienia jest świadomość rozpiętości doznań, poczucie niemożności spełnienia pragnień, skala emocji towarzyszących przekreślaniu kolejnych dróg samorealizacji.

Duch (...) zapatrzony bezustannie w cel niewyraźny, daleki; w harmonię, w akord, w piękno – idzie kolejno drogą hymnów i modlitw, marzeń i miłości, rozkoszy i zapomnień, buntu i bluźnierstwa, rozczarowania i rozpaczy i na koniec jedną tylko znajduje drogę wyzwolenia od wszystkich dysonansów - śmierć. (ib., s. 5-6)

Istotą wędrówki duszy ludzkiej jest błądzenie pomiędzy żywiołami dostępnych jej wrażeń. W tej absurdalnej eskapadzie po złote runo dalekiego raju nie znajduje ona ani spokoju, ani wytchnienia. W jej naturę wpisana jest bowiem konieczność podążania tropem harmonii i piękna, mimo samowiedzy o niemożności dosięgnięcia ich, mimo pewności, że doczesność jest tylko jednym z etapów drogi.

Antoni Lange postrzega Kwiaty zła jako spowiedź grzesznika i anatomię grzechu zarazem.(ib., s. 6) Grzechem jest wszystko to, co oddala człowieka od ideału: syczące węże wyrzutów, samowzgardy i samotnych policzkowań, (...) ekstazy ponure i histeryczne oraz nuda (...), melancholia, (...) rozpacz, zwątpienie prowadzące do żądzy niszczenia.(ib.) Grzechem jest uleganie destrukcyjnej energii, która niweczy dotychczasowe próby osiągnięcia celu. Okazuje się wówczas, że stan względnego ukojenia daje jedynie amorfizm ducha i ciała - przekroczenie materii i zanurzenie w duchowości czystej. Wino i opium prowadzą(...) do tych sztucznych rajów (ib., s. 19), ale ponieważ trwanie w nich nie jest możliwe, prowadzi do zintensyfikowania rozpaczy.

Ponieważ harmonia jest celem złudnym, który wieczyście się zmienia i który może nie jest nigdzie albo może gdzieś ci[podkr. A.L.](ib., s. 17), jedyną alternatywą dla duszy, znużonej ciężarem niespełnionych pragnień, jest uczynienie z egzystencjalnej wędrówki celu samego w sobie. Prawdziwi wędrowcy są ci, którzy płyną tylko, aby płynąć (ib., s. 17-18) – formułuje Lange myśl pety. Podświadomie zawsze szukają swego Eldorado, ale wiedzą też, że uleganie mirażom (...) sławy miłości, szczęścia wiedzie do rozczarowania, którego wielkość rośnie bez ustanku.[podkr. A.L.](ib., s. 18). Wiedza ta nie chroni jednak człowieka od wstępowania na rafy iluzji. Wie, że żegluje donikąd, po martwym morzu, toteż ryzykując rozczarowanie, nieustannie zwraca się ku temu, co mogłoby choć na moment zakorzenić go w świecie, pomóc oswoić się z daremnością określenia trwałego celu podróży. Przez chwilę takim antidotum wydaje się być miłość. Z jednej strony Baudelaire znał tylko Astartę, Heterę, demona, który sączy krew z serca, a duszę spycha w błoto (ib., s. 25). Pod taką tylko postacią jawiła mu się miłość. Jej przedmiot zaś – kobietę, postrzegał jako

(...)zwierzę okrutne i nieubłagane, maszynę ślepą i głuchą, płodną w okrucieństwa (...), nigdy nienasyconą pijaczkę krwi ludzkiej (ib., s. 26) Z drugiej jednak to, co pierwotnie stanowiło w niej moc destruującą, sprowadzającą na manowce, okazywało się źródłem zapomnienia, przedziwną trucizną (ib.), której zażycie niosło ze sobą rozkosz tożsamą z dotknięciem transcendencji. Władająca losem duszy ludzkiej konieczność niestrudzonego poszukiwania Arkadii, nieugaszona tęsknota za nią silniejsza jest niż świadomość toksyczności środka, który pozwoli ten cel osiągnąć. Nie ma wówczas znaczenia czy upragnioną chwilę zanurzenia w harmonii zawdzięczać będzie aniołowi czy syrenie, ważne jest tylko, że świat przez nią jest mniej ohydny.(ib., s. 27). Lange podkreśla jednak doraźność, kruchość doznań dostępnych w obrazowanej przez poetę miłości. Obietnicę trwałego uwolnienia od chorób duszy, od bezcelowej wędrówki, od neurozy i rozpaczy daje jedynie śmierć. Śmierć, która pozwoli dotknąć życia istotnego, zobaczyć jego esencję. Aby dotrzeć do rzeczy w sobie trzeba bowiem przekroczyć granicę fenomenalnej strony świata, nie tylko w sferze ducha, ale i cieleśnie. Temu miało służyć opium i wino – dające namiastkę bytowania poza obszarami doczesności. (...)Melodyjna Pieśń Śmierci – pisał Carlyle – kończy się tonami bardziej jeszcze melodyjnej Pieśni Życia. [9] Ta wiara głęboko zakorzeniona jest również w wyobraźni autora Powinowactw. Krytyk zwraca uwagę, że obok niej istnieje jeszcze jeden powód, dla którego Baudelaire sądzi, iż grób jest najmilszem i najweselszem mieszkaniem (ib., s. 20). Nie wrażenie bezsensu, zwątpienia i nieoswojenia w świecie, ani nawet daremność odzyskania raju stanowią o atrakcyjności kresu, ale poczucie, że w świecie włada zło, że jedynym Absolutem wobec małości człowieka jest Szatan. Szatan (...) nie jest u niego symbolem – dowodzi recenzent – ale antytezą Boga osobowego (ib., s. 10). On panuje nad światem i urągając Chrystusowi, sprawuje niepodzielną kontrolę nad ludzką egzystencją. W skażonej jego wolą przestrzeni, byt jest złem. To zło jest nieuleczalne. (ib., s. 11). Stąd obrazoburcza modlitwa kierowana ku owemu samozwańczemu władcy, stąd litania wznosząca się ku sile zła, gdy dzierżący berło dobra Bóg zdaje się wciąż od nowa opuszczać człowieka. Zdaniem Langego, uleganie mocy Szatana jest tylko maską buntu wobec dramatu cierpienia i niespełnionej tęsknoty, w jaki uwikłany jest duch ludzki. Ten na wskroś nowożytny rys podnoszącej się indywidualności, dostrzegany również u Poego, Huysmansa, czy Paulhana, stanowi jedynie pozór satanizmu. Satanizm – trafnie konstatuje krytyk - jest przejściowym stanem duszy spragnionej Boga nieznanego (ib., s. 12), jest wyrazem pragnienia rozpoznania w przesyconym złem świecie dowodów działania siły dobra, odnalezienia w sferze profanum ukrytych przejawów świętości. Autor Kwiatów nie był ani czcicielem Szatana, ani wyznawcą jego potęg; malował prawdę, która była straszną i która wywoływała dreszcz; malował to, co nazywał złem, ale tylko jako psycholog.(...) Był on fotografem zła, nie zaś jego istotą.(ib., s. 9 i 23)

W Kwiatach zła, jak i w całym dziele Baudelaire’a, skupiają się zatem niezależne, sprzeczne wrażenia, z których każde (...) walczy z innemi o swą niepodległość (ib., s. 9). Mimo swej jakościowej nieprzystawalności, budują one, jak już wspominałem, wewnętrznie spójną konstrukcję. Lange podkreśla nieuchronność współwystępowania w obszarze jednego utworu dysonansowych tonów. Sądzi, że ich źródło leży w naturze zjawisk rządzących epoką schyłku, które to fenomeny przekładają się na rozbicie duchowego świata jednostek. W społeczeństwie przełomu wieków walczą o panowanie dwie tendencje: indywidualizm i pragnienia wyższego szeregu, pragnienia sympatii, solidarności i łączności. Pierwsza z nich prowadzi do różnicowania się zbiorowości, do specjalizacji, druga natomiast – harmonizuje ją. (ib., s. 34) Te same dążenia koegzystują w duszy poety, pragnienie niezależności z pragnieniem łączności (...) walczą w nim bezustannie (...)(ib.). Indywidualizacja wiąże się z neurotyczną skłonnością do wysuwania na czoło potrzeb tylko jednej z nich, do górowania jednego instynktu, emocji, marzenia nad pozostałymi. Aby tę dezintegrację zażegnać:

(...) rozdwojony duch, aktor i obserwator, analizą i siłą woli odkrywa ich dalekie analogie i solidaryzuje, wprowadza w łączność, niezależne, odosobnione swe pragnienia (ib., s. 35) [10]

Ta szczególna umiejętność obłaskawiania własnej psychicznej dysharmonii, gdy nie można oswoić dookolności, odwaga podejmowania prób zaprowadzenia ładu w zdeterminowanym neurotycznymi zależnościami duchowym świecie stanowi, zdaniem recenzenta, o wyższościautora Poematów prozą nad wspólczesnymi mu twórcami.

W świetle powyższych refleksji nietrudno stwierdzić, że Baudelaire świetnie realizował Carlyle’owską tezę, wedle której cały wszechświat zewnętrzny jest (...) tylko obleczeniem [11] jego istoty. W swej twórczości malował pejzaże wewnętrzne, jako jedyne odsłaniające prawdę. W krajobrazie duszy, przepojonej atmosferą fin de siecle’u rzadko objawiało się piękno. W tym sensie autor Kwiatów zła nie mieścił się w ramach wyznaczonych poecie przez Carlyle’a. Należy jednak pamiętać, że nadrzędnym atrybutem tej postaci heroizmu było dla szkockiego filozofa docieranie do rzeczywistości w sobie. [12] Ten wymóg zaś, jak widzieliśmy, Baudelaire spełniał doskonale, podobnie jak postulat szczerości i męstwa w docieraniu do najbardziej bolesnych miejsc swego czasu.

[1] Zob. „Tygodnik Mód i powieści” 1898, nr 17, s. 162.

[2] Wszystkie cytaty wykorzystane w tekście pochodzą z eseju Antoniego Langego, Karol Baudelaire, zamieszczonego w Studiach z literatury francuskiej, Warszawa 1893, s. 3-39.

[3] Wiktor Hugo to dla Langego postać wyjątkowa w dziejach europejskiej kultury. Stanowi dla niego wzór genialnego twórcy, dlatego, przeprowadzając rozbiór dzieł innych autorów, krytyk nieustannie do niego nawiązuje; szukając paranteli i różnic, jego twórczość czyni miarą wartości pisarstwa pozostałych; por. np.: op.cit., s. 36,

[4] Nie był to ten rodzaj buntowniczej alienacji, którą negował Carlyle, i która przesądzała o tym, że nawet najznakomitszy twórca nie mógł być uznany za bohatera.

[5] Cyt. za: Anna Małecka, Filozofia szaty, Warszawa 1998, s. 100.

[6] Wskazując na oryginalność dzieł Baudelaire’a, krytyk podkreślał, iż nie jest ona zjawiskiem samoistnym, lecz wynikiem wpływów jakim podlegała wyobraźnia poety. Za najważniejsze inspiracje jego twórczości uznaje Lange: fantazję Edgara Poe, mistykę Swedenborga, muzykę Wagnera.(...) Baudelaire -– dodaje -– przełożył wszystkie dzieła Edgara Poe (...). Swedenborga odczytywał z zamiłowaniem i wzmacniał jego lekturą swoją przyrodzoną skłonność do mistycyzmu [wiersz Correspondances powstał pod wpływem Swedenborgiańskiej koncepcji powszechnych powinowactw, o której wspominałem z okazji Carlyle’a – przyp. P.W.]. Pierwszym był we Francji, który wbrew opinii ogólnej i szowinizmowi narodowemu zrozumiał i stanął w obronie Ryszarda Wagnera..(...); zob. Antoni Lange, Karol Baudelaire, op. cit., s. 13.

[7] Określenie Johna Linberga zastosowane do koncepcji heroizmu Thomasa Carlyle’a; por. Anna Małecka, Filozofia szaty, op. cit., s. 85.

[8] Tytuł poematu Fleurs du Mal – Kwiaty zła w przekładzie Langego zyskuje postać: Kwiaty grzechu, jednakże w niniejszym tekście posługiwać się będę jego właściwą, pierwotną formą.

[9] Por.Thomas Carlyle, Sartor resartus; cyt. za: Anna Małecka, Filozofia szaty, op. cit., s. 50.

[10] Warto zauważyć, że krytyk dokonuje drobiazgowej prezentacji zadań duchowego tandemu pracującego nad owym zespoleniem: (...) jeden sądził drugiego; – stwierdza – jeden systematyzował czyny, wrażenia i uczucia drugiego; jeden płakał i rozpaczał, a drugi – z własnego serca robił preparat anatomiczny; jeden pił truciznę, a drugi skrzętnie działanie tej trucizny notował (...) ; por. Antoni Lange, Karol Baudelaire, op. cit., s. 9.

[11] Por. Thomas Carlyle, Sartor resartus,cyt. za: Leopold Buczkowski, Wszystko jest dialogiem, Warszawa 1984, s. 241.

[12] Por. Anna Małecka, Filozofia szaty, op. cit., s. 107; zobacz również tamże, s. 101 wypis z Bohaterów Carlyle’a: Bohater – powiada filozof – (...) posiada pierwszy wyróżnik, który istotnie możemy nazwać pierwszym i ostatnim, Alfą i Omegą, całego jego Heroizmu: to, że przenika poprzez pozory rzeczy w rzeczy same.

Inne teksty autora

Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire
Charles Baudelaire