XXXVII
Opętany
Kir przysłonił już słońce, I ciebie, mój cudzie,
Luno mojego życia! niechaj mrok oplecie;
Pal, albo marz - jak zechcesz; zapomnij o świecie
I całą duszą w smutku się zanurz, czy Nudzie.
Taką cię lubię! Gdybyś wolała dziś przecie,
Jak gwiazda po zaćmieniu, popłynąć ku złudzie
Szału - zajaśnieć blaskiem, gdzie się tłoczą ludzie:
Jak chcesz! Wyjdź z pochwy, błyśnij, prześliczny sztylecie!
Zapal swoje źrenice w kinkietów płomieniach,
Rozpalaj głuche ognie żądz w samczych spojrzeniach!
Wszystko od ciebie- rozkosz i cierpienie - lubię!
Czyń, jak chcesz, nocy czarna, jutrzenko różana;
Fibra w mej duszy każda woła rozełkana:
Ubóstwiam cię bezwolnie, drogi Belzebubie!
tłum. Bohdan Wydżga