24 grudnia 1978

Charles Bukowski

sączę w kuchni
to piwo
słuchając
klasycznej stacji
radiowej
i myślę o
goleniu
i czyszczeniu paznokci.
nadają muzykę
świąteczną.
wolę słuchać muzyki
bożonarodzeniowej w lipcu
kiedy jakaś kobieta
grozi mi
śmiercią.
wtedy jest mi
potrzebna –
wtedy naprawdę
potrzebuję
binga crosby’ego i
elfów i
rączych
reniferów.
tymczasem siedzę tu
o właściwej porze
i słucham tych
ckliwych kawałków –
takie to cukierkowe –
wolałbym zagrać w
ping-ponga ze
zmartwychwstałym
duchem hitlera.
wesołe samochody niedzielnych
pijaków najeżdżają na siebie
za oknem karetki śpiewają
sobie piosenki.