ciało

Charles Bukowski

wiszę tu

bez głowy

już tak długo

ze ciało nie pamięta

dlaczego

gdzie i kiedy

się zdarzyło

 

 

palce nóg

chodzą w butach

którym wszystko jedno

 

 

i chociaż

palce

kroją rzeczy

trzymają rzeczy

przenoszą rzeczy i

dotykają

rzeczy

takich jak

pomarańcze

jabłka

cebule

książki

ciała

to wcale nie jestem

pewien co to są

za rzeczy

 

 

w większości

jak światło lamp we

mgle

 

 

na to ręce

podnoszą się szukając

zgubionej głowy

by ja podtrzymać

podobnie jak ręce dziecka, które

zaciskają się

na piłce

klocku

powietrzu i drzewie –

bez zębów

bez żadnego myślenia

 

 

i kiedy wiatr

otwiera okno

na kościół

na wzgórze

kobietę

psa

lub cos co śpiewa

 

 

palce ręki

nieczule są na wibracje

bo brak im

uszu

nieczule są na kolory bo

nie maja

oczu

nieczule na zapach

bez kawałka nosa

 

 

państwo wydaje się

nonsensem

tak jak kontynenty

dzien. i noc

odbijają swoje światło

na moich brudnych

paznokciach

 

 

a w jakimś lustrze

moja twarz

to klocek który zgubi się

to wystarcza części dziecięcej

piłki

 

 

w czasie gdy wszystko

gdzieś podąża

robaki i samoloty

pożary pol.

wysokie fiolki okryte świętością

moje ręce rozluźniają uścisk

i puszczają to co w nich jest