jak nurt zatrutej rzeki

Charles Bukowski

autostrady to psychiczne

kłębowiska

wypaczonych dusz,

kwiatów konających w godzinie śmierci

konającego dnia.

 

 

stare auta, młodzi kierowcy,

za kierownicami nowych modeli

stary kierowcy

bez prawa jazdy, pijani

kierowcy, kierowcy zaćpani,

kierowcy- samobójcy, kierowcy

super ostrożni (ci najgorsi).

 

 

kierowcy o wielbłądzich mózgownicach,

kierowcy którzy szczają pod siebie

kierowcy spragnieni mordu,

kierowcy rozkochani w hazardzie,

kierowcy którzy winią wszystkich wokół siebie,

kierowcy którzy wszystkich nienawidzą,

kierowcy, którzy noszą bron

 

 

kierowcy, którzy nie wiedza, po co

jest wsteczne

lusterko,

po co są

migacze

kierowcy, którzy jeżdżą bez hamulców

kierowcy, którzy jeżdżą na łysych oponach.

 

 

kierowcy, którzy jeżdżą wolno pasem szybkiego ruchu,

kierowcy, którzy nienawidzą swoim żon albo mężów

i chcą żebyś im za to zapłacił.

kierowcy bezrobotni, wkurwieni.

 

 

wszystko to są przedstawiciele

całej ludzkości, wściekli na maksa, obłąkani,

mściwi, złośliwi, tandetni uczestnicy postępu, sępy,

szakale, rekiny, remory, raje, wszy...

 

 

i wszyscy oni razem z tobą na autostradzie:

nadjeżdżają od tylu

wcinają się na chama

sami się oszukują

obleśnie się uśmiechają

ich radia grzmią najgorsza muzyka wszech czasów,

w bakach widać dno,

silniki maja przegrzane

myślami są już za następnym wzgórzem

nie umieją prowadzić wozu

ani żyć,

wiedza mniej niż wie ślimak, pełznąc do domu.

 

 

to właśnie ich codziennie widujesz

kiedy jada znikąd donikąd,

i to oni wybierają prezydentów, mnożą się, ubierają

choinki.

na autostradzie widzisz właśnie to, co jest,

żałobny kondukt zmarłych,

największa zgrozę naszych czasów, ogarniętą ruchem.

 

 

jutro się tam spotkamy!