piwo o drugiej po południu

Charles Bukowski

nic się nie liczy

rzucam się na materac

z piwem w ręce i głowa pełna tanich marzeń

umierają liście umierają konie

dozorczynie gapia się na mnie na korytarzach;

szybka jest muzyka zaciągających żaluzji

jaskinia ostatniego z ludzi

w samym środku tłumu

i eksplozji;

wiec pozostaje tylko kąpiący kran,

pusta butelka,

euforia,

ogrodzona młodość

ugodzona nożem w plecy i ogolona,

wyuczone słowa

w pozie oczekiwania

na śmierć.