Szczęście nadrabia krótkość trwania wysokością wzlotu
Frost Robert
Och, świecie burz i gwałtów: Dni, kiedy twoich kształtów W swój całun szarobury Nie otulały chmury I mgły, kiedy w ogóle Olśniewającą kulę Słońca dostrzec się dało — Tych dni było tak mało, Że nie wiem, skąd właściwie Wziął mi się i czym żywię Mój zmysł ciepła i światła. Odpowiedź nie jest łatwa, Lecz wiązać to się mogło Z kryształową pogodą Pewnego dnia — jednego — Gdy wstało czyste niebo I tę czystość poranną Doniosło nie zbrukaną W zmrok. Niby jasnym piętnem, Naznaczył mnie swym pięknem Dzień bez skazy i ujmy, Przez nas tylko podwójnym Raz przekreślony cieniem, Gdy przez kwiatów płomienie Przeszliśmy z izby wnętrza W las, gdzie samotność głębsza.