Octavio Paz - Ponad Miłoœć

Paz Octavio

Wszystko nam zagraża:
czas, który na drgajšce odcinki potnie i oddzieli
tego, kim byłem,
od tego, kim będę,
niczym maczeta żmiję:
na œwiadomoœć – przeœwity przeœcigane,
na spojrzenia – oœlepione patrzeniem
na to, w jaki sposób patrzę,
na słowa – rękawiczki zszarzałe, kurz myœli na trawie, wodzie, skórze,
na imiona nasze, które powstajš między mnš a tobš,
na mury z pustki, których głos żadnej tršby
nie powali.
Nie pomieœcimy się
ani w marzeniu, w jego zbiorach spękanych obrazów,
ani w pianie proroczej szaleństwa,
ani w miłoœci – wojaczce zębów i pazurów.

Poza nami,
na granicy bycia i przebywania,
wabi życie, o ileż prawdziwsze, przyzywa.
na zewnštrz noc przecišga się i oddycha,
pełna wielkich liœci goršcych
i skłóconych zwierciadeł:
walczš o lepsze owoce, szpony, oczy, grzywy liœci,
łuki pleców błyszczšce,
ciała, co przedzierajš się poœród innych ciał.
Połóż się tutaj, na brzegu, gdzie jest tyle piany,
tyle życia, które się trwoni, nieœwiadome siebie:
ty także należysz do nocy.
Odpręż się i oddychaj pełniš swojej bieli,
niech poczuję twój puls szczodrobliwej gwiazdy,
bšdŸ kielichem, chlebem,
który przechyla szalę w stronę jutrzni,
przerwš krwi, która płynie między czasem
policzalnym a czasem bez miary

Inne teksty autora