Jakaż fatalność, jaki los zjadliwy
Mnie, bezbronnego, nieustannie wiedzie
Na pole klęski? Jeśli wyjdę żywy,
Cud będzie, jeśli zginę - szkoda będzie.
Nie będzie szkody, a raczej pożytek.
Kto zna płomienne serca mego dzieje?
Ogień iskrami bucha, płonę wszystek.
Już rok dwudziesty z rzędu tak goreję.
Czuję znak śmierci, trwoga w serce wchodzi,
Gdy ujrzę z dala oczy lazurowe,
Ale gdy z bliska ten wzrok mnie ugodzi,
Miłość tak słodko znów kłuje i głaska,
Że nie wyrażę tego myślą, słowem,
Bo to moc myśli i słowa przerasta.
(tłum. Jalu Kurek)
Mnie, bezbronnego, nieustannie wiedzie
Na pole klęski? Jeśli wyjdę żywy,
Cud będzie, jeśli zginę - szkoda będzie.
Nie będzie szkody, a raczej pożytek.
Kto zna płomienne serca mego dzieje?
Ogień iskrami bucha, płonę wszystek.
Już rok dwudziesty z rzędu tak goreję.
Czuję znak śmierci, trwoga w serce wchodzi,
Gdy ujrzę z dala oczy lazurowe,
Ale gdy z bliska ten wzrok mnie ugodzi,
Miłość tak słodko znów kłuje i głaska,
Że nie wyrażę tego myślą, słowem,
Bo to moc myśli i słowa przerasta.
(tłum. Jalu Kurek)