Wrażenie (wiersz klasyka)
Arthur Rimbaud
"Wrażenie"
(1)
W modre, letnie wieczory, pójdę miedzą kłośną,
Łechtany zbóż kitami, deptać trawy płowe:
Marząc, czuć będę świeżość pod stopami rośną.
Dozwolę wiatrom kąpać nagą moją głowę.
Nie będę mówił, myślał. W ciszy niewysłownej,
W duszy miłość ogromna wzbierze mi z pogodą;
I pójdę, het, daleko, jak cygan wędrowny,
W Naturę - szczęsny taki, jak z kobietą młodą.
Przełożył Miriam
(2)
W błękitne zmierzchy letnie pójdę miedzą polną
Skroś traw i ziół, muskany przez dojrzałe żyto...
Śniąc, będę czuł pod stopą świeżość ros podolną,
Pozwolę wiatrom kąpać mą głowę odkrytą.
Nie będę tedy mówił ani myślał wcale,
Lecz nieskończona miłość w moje serce spłynie...
I będę szedł jak Cygan - w coraz dalsze dale,
W przyrodzie jak kobietą, szczęsny w tej godzinie.
Przełożyła Bronisława Ostrowska
(1)
W modre, letnie wieczory, pójdę miedzą kłośną,
Łechtany zbóż kitami, deptać trawy płowe:
Marząc, czuć będę świeżość pod stopami rośną.
Dozwolę wiatrom kąpać nagą moją głowę.
Nie będę mówił, myślał. W ciszy niewysłownej,
W duszy miłość ogromna wzbierze mi z pogodą;
I pójdę, het, daleko, jak cygan wędrowny,
W Naturę - szczęsny taki, jak z kobietą młodą.
Przełożył Miriam
(2)
W błękitne zmierzchy letnie pójdę miedzą polną
Skroś traw i ziół, muskany przez dojrzałe żyto...
Śniąc, będę czuł pod stopą świeżość ros podolną,
Pozwolę wiatrom kąpać mą głowę odkrytą.
Nie będę tedy mówił ani myślał wcale,
Lecz nieskończona miłość w moje serce spłynie...
I będę szedł jak Cygan - w coraz dalsze dale,
W przyrodzie jak kobietą, szczęsny w tej godzinie.
Przełożyła Bronisława Ostrowska
2 073
wyświetlenia
przysłano:
5 marca 2010
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
W drugiej strofie prostota oryginału: Nie będę mówił, o niczym nie pomyślę zamienia się w zdanie jeszcze bardziej uproszczone: Nie będę mówił, myślał, ale za to z ozdobnikiem, którego nie ma w oryginale: W ciszy niewysłownej. Po co więc Miriam zamienił aleksandryn Rimbaud'a na trzynastozgłoskowiec, skoro musiał wypełniać pozostawione przez siebie puste miejsca ozdobnikami czy dodatkowymi atrybutami, np. cygan wędrowny. Przecież w dziewiętnastym wieku, wszyscy cyganie byli wędrowni, a we Francji, nawet do dzisiaj nikt im nie każe się osiedlać.
Wisienką na torcie jest miłość, która w duszy narratora wzbierze mu z pogodą, by móc rymować się z kobietą młodą. I tu też oczywiście w oryginale nie ma ani wzbierania duszy miłością z pogodą, ani nie ma kobiety młodej. Dusza wzbiera miłością, po prostu, a szesnastoletniemu poecie nie przyszłoby nawet do głowy być szczęśliwym jak z kobietą, która byłaby stara. Jego narrator jest szczęśliwy jak z kobietą, bo takie odnosi wrażenie obcując z naturą.
Szkoda, że przez tyle dziesiątków lat przekład Miriama tak deformował przeuroczy wiersz Rimbaud'a. Kolejny przekład Ostrowskiej już znacznie lepszy, choć też miejscami razi świeżością rosy podolnej, ale o tym może już innym razem.