Poeci...

Zbigniew Jabłoński

POECI

ks. Markowi Adamczykowi.
Poeci umierajš w samotnoœci... Nawet
Otoczeni mgiełkš wiernych
Przyjaciół ( częœciej przyjaciółek)
Tłumem wielbicieli handlujšcymi Ich
Oryginalnymi wytworami wyobraŸni
-Pozostajš samotni –

Umierajš, a Nawet,
Co zdarza się doœć często
Popełniajš samobójstwo.

Tak czy inaczej;
(jak to się popularnie mówi)
Pozostajš sami.

Pozostajš ze swoimi depresjami
Wštpliwoœciami; niedowartoœciowani
Niezrozumiani – Ba
Czasem znienawidzeni Przez
Wierzycieli, którzy uiszczajšc raty Za
Ich niezapłacone bibeloty
Wytykajš ich palcami Jak
Przestępców. Cóż

Wędrujšc pomiędzy burzowymi chmurami A
Pogodnymi cumulusami ludzkich cieni,
Upijajš się; tš jednš, krystalicznie czystš
Kroplš deszczu, Która
Zamiast przynieœć rozkosz ochłody
Staje się (niestety)
Nadprzewodnikiem I
W postaci kulistego pioruna Lub „iskry Bożej”
Spada na wiersz (proœbę o zasiłek)
Spalajšc drabinę do nieba Tak
Mozolnie budowanš od wieków Przez
Proroków.

Pomóż mi to zrozumieć; Panie Boże.

Poeci ...
Umierajš ...
W samotnoœci...
(niepublikowany)