Ciągle, ciągle ta sama historia

Marcin Świetlicki

Styczeń w mieście, kałuże z zimną wodą, zmierzch się
rozpoczął w południe.
Kilka kłótni, co stały się poważne dopiero w czasie ciszy po nich.
Oddzieleni od nieba dachami, strychami, piętrami, sufitami-
siedzą
i monotonnie wspominają albo planują następne zaggraniczne
podróże.
Ofiara już została wyznaczona, już wie, już jest z głowy,
już nie ma, nie jest, nie chce, nie kocha, przgrywa i spada.
A pod nogami są podłogi, piętra i piwnice.
W piwnicach ogień.
Oceń ten tekst