Henryk Kwiatek

Marcin Świetlicki

Henryk Kwiatek przyjaźnił się z gościem ze świętego obrazu.

To był jedyny facet, z którym mógł to robić.

Wracał do domu- zaparzał herbatę,

a wtedy święty obraz doń z obrazu schodził.

I rozmawiali. Henryk Kwiatek mówił

o wszystkim, co mu się zdarzyło tego dnia a święty

milczał i świętymi oczami na Henryka patrzył.

Henryk Kwiatek przyjaźnił się z gościem ze świętego obrazu.

Bo z kim się miał przyjaźnić? No przecież nie z księdzem,

co raz do roku po kolędzie chodził.

Bo z kim się miał przyjaźnić? Przecież nie z listonoszem,

co raz na miesiąc mu rentę przynosił.

 

Henryk Kwiatek...

 

Henryk Kwiatek przyjaźnił się z gościem ze świętego obrazu.

Któregoś dnia wrócił z miasta- zaparzył herbatę.

A obraz zszedł z obrazu i usiadł przy stole,

a listonosz nie przyszedł i renty nie przyniósł.

Następnego dnia także listonosz nie przyszedł.

Henryk Kwiatek co chwilę do swych drzwi podchodził.

Minął tydzień czekania- listonosz nie przyszedł.

Henryk Kwiatek do gościa z obrazu powiedział:

-Ja dotychczas nie chciałem niczego od ciebie.

Wiem doskonale, że ty możesz wiele.

Ja do tej pory niczego od ciebie nie chciałem,

więc teraz o pożyczkę chcialbym cię poprosić.

 

Henryk Kwiatek...

 

Święty gość długo milczał i patrzył świętymi

oczami na Henryka- Henryk Kwiatek znowu

poprosił o pożyczkę. A gość palec uniósł,

popatrzył na Henryka i powiedział:

                                                              -MIŁOŚĆ...

 

Teraz kamera opuszcza mieszkanie

i widać blokowisko przeraźliwie czarne

i widać czarne niebo- i na niebie czarnym

WIELKIE I BLADE PRZERAŹLIWIE SERCE.

Inne teksty autora

Marcin Świetlicki
Marcin Świetlicki
Marcin Świetlicki
Marcin Świetlicki
Marcin Świetlicki
Marcin Świetlicki
Marcin Świetlicki
Marcin Świetlicki
Marcin Świetlicki
Marcin Świetlicki
Marcin Świetlicki
Marcin Świetlicki
Marcin Świetlicki
Marcin Świetlicki
Marcin Świetlicki
Marcin Świetlicki