Literatura

*** (wiersz)

ouveq

zaćmienie -
nieustanne schorzenie myśli
tłoczonych w brązowych fabrykach
rozpływa się w ciasne ulice
inkrustowane trądem obłoki i śliskie wizje gruźlicy
gorzko się plenią w poharatanych dłoniach
nieśliśmy zawsze dżumę w błękity
i zawsze dzwon żałoby bił nam
ku pokrzepieniu wątłym papierosem
i wódką pitą szklankami za niepodległość
i jej nieprzytomność.
anestezja o świętym obliczu Marii
i Magdaleny rozciąga się między nami,
aż po krwawy pręgież murów
głośne salwy przebrzmiały
do pięt moknących w kałużach
niesiemy trumny suchotników
i chorych na grypę
w bajkowy sad brudnymi stopami
niesiemy zalążki czarnej ospy
świerki się szarpią z drętwymi pajęczynami
kościoły skowyczą od bata poparzeń
idziemy
a za nami swąd brudny człapie siermiężnie
nasz na zawsze
na nasze podobieństwo

słaby 3 głosy
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Torick
Torick 10 marca 2004, 09:07
Hmm...
nieustanne schorzenie myśli
tłoczonych w brązowych fabrykach
Nie wiem co o tym myśleć... w sumie to naprawdę ciężko jest mi cokolwiek o tym wierszu powiedzieć... przeczytałem 3 razy i dalej jestem niejasny o cow tym wierszu tak do końca chodzi
przysłano: 14 marca 2009 (historia)

Inne teksty autora


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca